Karol Lamb, odkrywając po dwóch latach nicnierobienia, że czas, kiedy pracował, był przyjacielem, a teraz stał się jego wrogiem.
„Zapewniam Was, że nic nie robić jest daleko gorzej, jak przerobić się nawet. Dusza pożera się sama, a jest to ze wszystkich najniezdrowsze pożywienie. Już w niczem nie biorę udziału – nigdy wody niebieskie nie lały się na bardziej niepożyteczną głowę. Tylko przechadzać się, ciągle się przechadzać – oto jeszcze moja praca. Jestem krwi chciwym mordercą czasu, dla mnie atoli wyrocznia milczy”. Karol Lamb list ten napisał do Bernarda Bartona po dwóch latach doświadczania swojej poprzedniej pochwały bierności: „Doprawdy człowiek nic lepszego robić nie może, jak nic nie robić”. Odkrył, że czas, kiedy pracował, był przyjacielem, a teraz stał się jego wrogiem.
Co zbawienne, co straceńcze… Dusza i ciało żyją, gdy są zaangażowane w użyteczne zajęcie. „Leniwy człowiek wlecze się przez życie obojętnie, a jego lepsza natura w głębokim leży pogrążona śnie i umiera moralnie – człowiek energiczny, dla wszystkich wchodzących w zakres jego działalności, jest istotnem źródłem czynności i radości” – podaje Samuel Smiles. Rozważania tego autora wielce pouczającej książki „O charakterze” z 1873 r., zawarte w rozdziale „O pracy”, prowadzą do resume, w którym prawda jego rozpoznań ma ponadczasową wartość: „[…] trafna miara pracy jest tak dla ciała, jak i dla duszy zbawienną. Człowiek jest duchem, osłonionym i utrzymywanym przez ciało, które winien ćwiczyć, chcąc być zdrowym”.
Drogi czy bezdroża? Na jakie wyzwania odpowiada człowiek, jakie wyzwania rzuca sobie czy innym? Planuje czy też spontanicznie podejmuje aktywności? Działa, pracuje systematycznie i z upodobaniem czy też chaotycznie i bez satysfakcji? Jaki wpływ ma praca na duszę i ciało? Co jest największą tajemnicą szczęścia płynącego z pracy? Warto się zatrzymać nad tymi pytaniami, zastanowić się głębiej i skorzystać z refleksji, mądrości i doświadczeń, które dowodzą prawdy rozpoznań i niosą inspiracje.
Zbytek pracy a tajemnica szczęścia. „Nie praca, ale zbytek pracy jest szkodliwym – a nawet ciężka praca nie jest tak zła, jak jednostronna, bezduszna i na nic nieprzydatna. Każda praca jest zdrowa i użyteczna, a największą tajemnicą szczęścia jest zajęcie z widokiem na pewien skutek” – ta konkluzja Smilesa zapewne zadziwi niektórych.
„Czuj proporcję, mocium panie”. Zagubieni w pośpiechu, wyścigach szczurów, w tłumach, anonimowości wielkich metropolii, poddani alienacji, pragnąc szczęścia, szukamy go w marzeniach, miłości, niezwykłości życia, spełnieniach twórczych… Inni – widzą je w zwyczajnym zdobyciu jakiejkolwiek pracy, mieszkania. A jeszcze inni – w bogactwie, zdążając do niego wszelkimi sposobami, a ono grzechem przecież nie jest, gdy uczciwie zdobyte. Jeszcze inni koncentrują się z przesadą na przyjemnościach stołu i licznych swobodach, próżnej kontemplacji. Kolejni – mają za cel używanie życia za cudze miliony, co jako sensacja, sprawa prawna czy obyczajowa raz po raz barwi wiele medialnych doniesień. Niektórzy w pełni się oddają zabawie, sięgają po narkotyki. Tu nasuwa podpowiedź owo: „Czuj proporcję, mocium panie…”. A ostatecznie każdy jest sam ze sobą.
Umysł gorący, umysł wielbłąd, umysł we mgle. Możemy sobie pomóc albo szkodzić. Dlatego nasza świadomość potrzebuje także zasilenia wiedzą. Smiles jest dla mnie ciekawym doświadczeniem poznawczym, bowiem to, co artykułuje, w różny sposób rozwinęła nauka, nie uciekając wcale daleko od stawianych przez niego tez czy lapidarnych nawet myśli: „Umiarkowana umysłowa praca, równie jak każda inna, wcale nie szkodzi. Trafnie urządzona, równie zbawiennie wpływa na zdrowie i organizację cielesną – to też kto zwraca uwagę na swe siły fizyczne, ten nigdy więcej na się nie weźmie nad to, co unieść może. Niezmiernie szkodliwem jest przez całe życie próżnować, jeść, pić i spać. Ciągły spoczynek prędzej jak praca zużywa”.
Nadmiar rwie i ssie ciało… Smiles namawia do rozwagi: „Zbytek pracy jest złą oszczędnością – jest on nawet marnotrawstwem, mianowicie kiedy jest połączony z gorączkowym pośpiechem. Taki pośpiech w istocie prędzej zabija jak praca, bo rwie i ssie ciało w ten sposób, jak piasek i gruz przez silne tarcie psują zęby u kół maszynowych. Należy więc strzec się zbytku pracy, i zbytku pośpiechu, bo praca umysłowa jest nader wysilającą pracą i może równie osłabić i zniszczyć jak rozpusta. Praca umysłowa zbyteczna w ten sam sposób może duszy szkodzić, jak atleta wyszukujący ciężarów za wielkich na swą siłę, rwie sobie muskuły i łamie kość pacierzową”.
…a gdy zabija… Zatem Smiles – człowiek innej epoki, czyż wtedy już nie dostrzegał pracoholizmu i jego skutków? Doskonale przenikał myślą i obserwacją dookolną rzeczywistość. Jednak w najgorszych snach nie mógł on przewidzieć tylu chorych z przepracowania i tylu ofiar śmiertelnych w społeczeństwach demokratycznych w XX w. Gdy dostrzeżono przyczyny, podniesiono larum na wielką skalę. Przykład gwałtownie rozwijającej się Japonii, w której praca stała się wartością ponad wartość życia i zdrowia, ba! – śmiercionośnym celem samym w sobie, zaalarmował świat. W dokumencie filmowym, który obejrzałam z niedowierzaniem i przerażeniem bodaj w późnych latach 80., a w 1993 r. – inny obfitszy w szczegóły obraz, emitowany na specjalnym spotkaniu przez amerykańskich przedstawicieli wydawnictwa, które w Polsce tworzyło filię amerykańsko-polską, pokazano taki oto pejzaż miasta: oszklone budki na chodnikach. Wyposażone w łóżka – dla pracujących przyjezdnych. Po wielu godzinach pracy zatrudnieni w koncernach i firmach Japończycy zjadają posiłki w zorganizowanych na wzór restauracji stołówkach, kąpią się w łaźniach, a później wchodzą do tych budek – kapsuł i zasypiają w nich po nastawieniu elektronicznych zegarków albo telefonów komórkowych z telewizją etc. (wówczas to była olśniewająca technika, o której w Polsce myślało się z podziwem i ledwie poszeptywano z nadzieją, iż u nas także wkrótce się pojawi). Ci Japończycy nie chcieli lub nie mogli tracić czasu na dojazd do własnych domów. Praca stanowiła dla nich wszystko! Wspomniane kapsuły-noclegownie pojawiły się tam w latach 70. i 80. XX wieku, dając początek noclegowniom kapsułowym tworzonym teraz masowo blisko firm. Współcześnie są one także znane turystom – jako niedrogie hotele kapsułowe zlokalizowane zarówno w pobliżu dworców kolejowych, jak i w innych miejscach.
Śmiertelne żniwa jednak pochłonęły wiele ofiar. Pracodawcy wobec tego zjawiska przyjmowali początkowo postawę obrońców własnego interesu. Skala dramatu osiągała jednak coraz wyższe pułapy. Wraz z trwożącymi skutkami rósł opór w środowiskach pracowniczych. Nabierał też mocy postulat postępu w humanizacji pracy – skutecznego bata na mechanizmy patologii pracy wywołane polityką ekonomiczną pracodawców nastawioną na zyski i wydajność pracy za wszelką cenę. Coraz silniej działały: presja środowisk propracowniczych, medycznych i instrumenty ekonomiczne – odszkodowania dla rodzin. Postęp nastąpił, jednak w Japonii nadal wielkim czy narastającym problemem społecznym jest karoshi – pracoholizm, który ma tam 10 tysięcy ofiar śmiertelnych rocznie, i karojisatsu – samobójstwa z przepracowania stanowiące 30 procent wszystkich samobójstw w tym kraju. Obecnie japońscy pracodawcy, wobec zatrważających skutków pracoholizmu, którymi jest także niski przyrost naturalny, próbują różnych sposobów, by skłonić pracowników do wzięcia 5 dni urlopu na koszt firm. Mówi się też o ustawie mającej gwarantować fundowanie pracownikom tych urlopów z budżetu państwa.
Pracoholizm ma również ofiary na całym świecie. I choć zdawałoby się, że nie ma społeczeństw, które nie opierałyby się na pracy, nie jest tajemnicą, że praca w Japonii jest postrzegana od zawsze jako absolutnie wyjątkowa wartość. To dzięki niej społeczeństwo i gospodarka tego kraju są wysoko rozwinięte. Dla przybysza z innego kraju od razu rzuca się w oczy specyfika Japonii: społeczeństwo jest niesamowicie zorganizowane, co jest rezultatem pracowitości Japończyków, lecz też ma od wieków tradycję kooperacji społeczności małych czy dużych skupisk, związaną z położeniem wysp i żywiołami natury: nawiedzającymi je trzęsieniami ziemi czy tsunami, wymagającymi od mieszkańców natychmiastowych akcji samoobrony i ratunkowych. Widać też, jak wielką wagę przywiązuje się tu również do tworzenia warunków mających być przyjaznymi dla ludzi w środowiskach pracy. Ergonomia jest wcielana w każdej dziedzinie. W przestrzeni publicznej oczywistością jest dbałość o estetykę, czystość, bezpieczeństwo. A czystość uderza w tym pięknym a bardzo zaludnionym w metropolii kraju wszędzie, sprawiając wrażenie na przyjezdnych ze świata. Metro kursuje z dokładnością do sekundy. Koleje poruszają się z szybkościami ok. 200 km i więcej na godzinę. Na stacjach metra z głośników podawane są komunikaty orientujące – informacyjne i co szczególne – coraz częściej płynie z nich też muzyka natury, ze śpiewem ptaków. Bezrobocie eliminuje się zatrudnianiem ludzi np. do przeprowadzania przechodniów przez ulicę, co nie jest może specyfiką Japonii, bowiem praktykuje się podobnie np. w Korei Północnej.
Za chlebem, z niewoli. Nicnierobienie jest objuczone poczuciem bezsensu, braku celu ponad samo podtrzymywanie życia. Gdy zaś wybranym modelem życia staje się używanie wyłącznie przyjemności, smakowanie wolności rozumiane jako zwolnienie od obowiązków i wysiłku? Gdy nie ma wielu możliwości wyboru, gdy narasta bezrobocie, gdy brak zapłaty za pracę czy za mały jest za nią zarobek? Gdy brak satysfakcji spodziewanej (brak owego „widoku na pewien skutek”)? Gdy przymusza się do pracy niewolniczej i wyzysk staje się normą?
Ogromne mogą być przestrzenie spustoszeń w życiu każdego i w skali społecznej z powodu braku pracy, złego systemu pracy, złej organizacji czy złego podziału wypracowanych zysków i dóbr. Dostrzegamy to zarówno w historii, jak i współcześnie. W politycznie niekorzystnych uwarunkowaniach skutki te spotęgowane słabością ekonomiczną państw i społeczeństw są widoczne w stagnacji, osłabieniu rozwoju, a w końcu, w długich okresach natężenia negatywnych zjawisk i wielkiej ich skali – zacofaniu. Bez koniecznych zmian (bunty, rewolucje) czy pomocy zewnętrznej (współpraca międzynarodowa, sojusze) kraj taki czy terytorium stawał się i może się stawać politycznie i gospodarczo podległym (w historii Polski – zabory, w historii innych nacji – kolonializm i neokolonializm). Spójrzmy i z tej perspektywy na wojny i walki narodowowyzwoleńcze, wędrówki ludów, owo „za chlebem”, emigrację, pomoc humanitarną.
Samoobrona przed pospolitymi przyjemnostkami. Zazwyczaj osoby z rozbudzonym umysłem odczuwają tak silną potrzebę oderwania się od zajęć, które nie angażują ich myśli, zainteresowań, nie wyzwalają pomysłów ani całej twórczej mocy, że szukają nawet samotni, by tam móc tworzyć. „To samoobrona przeciw pospolitym przyjemnostkom” – stwierdza Smiles. W księdze podaje przykłady niecodziennych postaw. Wielu pracowitych ludzi nawet w wolnych chwilach zajmowało się pisaniem dzieł, które uznano za znakomite. Znamienne jest świadectwo choćby Jana Chryzostoma Paska, który młodość oddał wojowaniu ze Szwedami, z kozakami czy partią Lubomirskiego, a w późnym wieku pisał słynne pamiętniki – arcydzieło pośród utworów tego gatunku. Cezar z kolei zdobył swoimi komentarzami, ich mocnym stylem – sławę na miarę Ksenofonta.
Samuel Smiles, szkocki pisarz filozoficzny i moralista. Urodził się 23 grudnia 1812 r. w Haddington. Jest autorem cieszących się przed laty dużą popularnością, znanych również w przekładzie na język polski książek: „Self-Help” (1859), „Character” (1871), „Thrift” (1875, „Oszczędność”), „Duty” (1880, „Obowiązek”), „Life of George Stephenson” (1857, VI. wyd. 1864), „Lives of Engineers” (1862, nowe wyd. 1905, 5 tomów), „The Huguenots, their Settlements in England and Ireland” (1867, ostatnie wyd. 1905), „Life and Labour” (1887), „A Publisher and His Friends” (1891), 2 tomy, życiorys księgarza Johna Murraya), „Autobiography” (1905). Biografia: T. Green” (1904). Pisarz zmarł 16 kwietnia 1904 r.
Stefania Pruszyńska
Źródło fot. Samuela Smilesa: Wikipedia, domena publiczna, oprac. własne red. Gazety Autorskiej IMPRESJee.pl – S.P.
Inspiracja i źródło cytatów: „O charakterze” Samuela Smilesa, książka wydana w 1873 r.
(Publikacja wznowiona, zaktualizowana).
We wcześniejszej publikacji mojego autorstwa piszę, podając wiele szczegółów o tym ze wszech miar zasługującym na uwagę dziele Samuela Smilesa – Stefania Pruszyńska ⇓⇓⇓
„O charakterze” Samuela Smilesa wydano w Polsce w 1873 r. za zezwoleniem rosyjskiej cenzury