„Zawsze chciałem zrobić film o współczesnej Polsce, o ludziach, których znam, film, który dotykając losów zwykłych ludzi, zamknie je w atrakcyjną dla widza formę i jednocześnie będzie uniwersalny i zrozumiały pod każdą szerokością i długością geograficzną” – Maciej Ślesicki.
Obraz Macieja Ślesickiego „Trzy minuty – 21:37”, który tworzył w plenerach Warszawy od 8 października do 21 grudnia 2008 r., jest zainspirowany odwołaniem do pamięci Polaków o trwodze i bólu – w akcie niezwykłej solidarności w pamiętny dzień 9 kwietnia 2005 r., tydzień po śmierci Jana Pawła II, kiedy to w całej Polsce o 21.37, godzinie Jego odejścia na wieczne łąki, wygaszono światła, a zapalono świece w oknach… W czołówce filmu nadano tej chwili swoistą symbolikę i obraz niezwykłej jasnej energii nad Polską. To światło modlitwy, o którym mówi się w środowiskach wiernych, nie tylko chrześcijańskich, jako energii kumulującej się nad skupiskami ludzi, wspólnotami uniesionymi duchowo w intencjach skierowanych do Boga, np.: na placu św. Piotra w Rzymie, nad Lednicą, w świątyniach podczas nabożeństw, procesji, pielgrzymek do miejsc objawień i w miejscach objawień czy nawiedzanej przez miliony pielgrzymów z całego świata i tak ważnej dla wyznawców judaizmu – Ścianie Płaczu w Jerozolimie, przy której podczas pielgrzymki do Ziemi Świętej modlił się 26 marca 2000 r. Jan Paweł II.
Film M. Ślesickiego nie nosi w sobie cech religijnego przesłania ani nie ma charakteru religijnego. To kino dramatyczne, psychologiczne z międzyludzkich konfliktów, silnych napięć. I sytuacji raz zaskakujących absurdalnością, raz ekstremalnym tragizmem, a też i takich, lecz nielicznych, które wywołują spontaniczny wybuch śmiechu. Demistyfikuje ludzkie małości i nieprawości: głupotę, prymitywizm, bezduszność, egoizm, przemoc, okrucieństwo. Chociaż to niejedyne klimaty.
Postawy współczesnych postaci, bo o nich ten film mówi tak wiele, stanowią terytorium pochwycone w realizmie. Jedne ze scenami rodem z ludzkiego piekła, inne ze zderzeń kontrastów między tym, co potencjalne w dobru i złu. Niosą dynamikę i cechy bliskie naturalności, a więc nierzadko sięgają również szczytów skrajnych emocji. I tak oto mamy do czynienia z niemal quasi-modelem mentalnym, zaskakującym jednak i niejednoznacznym. Taki właśnie realizacyjny zamysł sprawia, że w percepcji stworzonej fabuły zacierają się różnice między tym, co wysublimowane w zamiarze twórczym, a tym, co niesie wartki potok zdarzeń i postaw ludzkich w rzeczywistości. Film staje się w odbiorze niemal autentyczną, niewyreżyserowaną odsłoną życia. Z naturalną wielością i intensywnością niedopowiedzeń, które skrywają w sobie potencjały domyślnych subtelności.
Fabuła filmu splata losy bohaterów w czterech wątkach: z życia malarza, reżysera, lektorki i nauczycielki angielskiego oraz ojca i syna. Na drugim i dalszym planie – zwyczajność, codzienność miasta, a też wioski – wybrana w apogeach sytuacyjnych, co tworzy zwięzłość zarówno scen dramatycznych, jak i lirycznych i wzmaga emocjonalnie wysokie reakcje. Godzina 21.37 z tytułu tej kreacji filmowej stanowi moment, w którym bohaterów łączy przemiana. Tę właściwość obrazu Sielickiego dostrzegą i docenią jednakże widzowie. Nikt jednak nie może liczyć na wydobycie z fabuły gotowych odpowiedzi na pytania, które stawia.
Niektóre sceny niosą fantasmagoryczny przekaz, rozbudzający wrażliwość i wyobraźnię obrazami: nagle z ciężarówek wybiegają konie i pędzą przed siebie w nieznane, wymijając szpalery stojących samochodów. Konie, które w powszechnym odczycie byłyby zawiezione na rzeź. Inną oprawę ma scena zmagań o pełnię dialogu chłopca (znakomita rola Marcina Walewskiego!) z urodziwym białym koniem, którego zachęca do ucieczki, najwyraźniej mając silne przekonanie czy nadzieję, że to jedyna droga rumaka do wolności i życia. Jednakże słowa tegoż chłopca, spokojnie wypowiedziane do ojca w finale filmu: „wolę zabić człowieka”, zdumiewają. Odsłaniają świadomość dziecka, w której ocena relacji świata ludzi i świata zwierząt dojrzała do osądu człowieka. A co znamienne – ten osąd nie odrzuca potencjalnej przemocy wobec osądzonego.
Obsada filmu M. Ślesickiego, jego pierwszoplanowych bohaterów (wraz z już wymienionym Marcinem Walewskim w roli chłopca): Agnieszka Grochowska – lektorka angielskiego, Lidia Sadowa – córka reżysera, Bogusław Linda – malarz, Krzysztof Stroiński – reżyser, Paweł Królikowski – ojciec chłopca, Modest Ruciński – wrażliwy młodzieniec z psem – przemawia w walorach psychologicznych, moralnych, artystycznych i kreatorskich obrazów, scen i dialogów. Muzyka Przemysława Gintrowskiego znakomicie i wielobarwnie dopełnia i akcentuje dramaturgię.
W stworzenie filmu dopisały się swoim poparciem: Centrum Myśli Jana Pawła II, Polski Instytut Sztuki Filmowej (dofinansował ten obraz kwotą 3 mln zł) i Instytut Papieża Jana Pawła II.
„Trzy minuty – 21:37” Macieja Ślecickiego swoją światową premierę miały 26 maja 2010 roku. Premiera w Polsce przypadła – 1 kwietnia. Film obejrzałam na pokazie przedpremierowym w Poznaniu – 16 marca 2011 r. w kinie „Rialto”.
Stefania Pruszyńska
_______________________________________________________________________________________________________________
(Publikacja wznowiona z marca 2011 roku, aktualizowana).