Na specjalnym pokazie filmu dokumentalnego pt. „Dzienniki z Niebieskiej Szkoły” w reżyserii Jędrzeja Bączyka – odsłania się z wolna pejzaż wielkiej przygody młodych marzycieli – żeglarzy na oceanie. Salwy śmiechu kwitują wiele scen pochwyconych w naturalnym ich wyrazie, będących momentami różnych kryzysów w żywocie morskim.
Młodzi ludzie − licealiści, mając taką szansę i pragnąc sprawdzenia samych siebie i swoich marzeń o dalekim rejsie na żaglowcu, zaciągają się na edukacyjny rejs na Karaiby. Jednak wyjść z trybu lądowej edukacji i odziać się w naturę żeglarza nauczanego na oceanie, nie mając jeszcze takiego doświadczenia, to wyzwanie, któremu sprostać wcale nie tak łatwo, jak się zdaje. Bo gdy trzeba przyjąć obowiązujące podczas żeglowania: dyscyplinę, warunki, organizację bytowania i kontynuacji nauki szkolnej oraz wymaganej dla uzyskania wiedzy o żegludze i żaglowcu, trzeba pokonać niejeden własny opór i zacząć się przystosowywać do obowiązujacych reguł gry. Zresztą stąd już nie ma ucieczki, bo bijące o burty żaglowca fale oceanu bynajmniej nie zachęcają do niej czy do jakichkolwiek wolt na własną rękę.
Generalnie − młodzi żeglarze są podczas rejsu opiekunami żaglowca, dbają o niego. STS Fryderyk Chopin to statek o ożaglowaniu typu bryg. Takie właśnie ożaglowanie, dzięki któremu statek osiągał duże prędkości, cenili onegdaj piraci. Statek mieścić może 62-osobową załogę, ma 55,5 m długości, 8,5 m szerokości. Jego maszty sięgają 37 m wysokości. Prędkość, którą osiąga ten statek pod żaglami, to 16 węzłów, a zbliża się do 9 węzłów, gdy płynie na silniku. Co ciekawe, bez zawijania do portu może żeglować aż 100 dni.
Na specjalnym pokazie zamkniętym filmu dokumentalnego pt. „Dzienniki z Niebieskiej Szkoły” w reżyserii Jędrzeja Bączyka – odsłania się z wolna pejzaż wielkiej przygody na oceanie. Salwy śmiechu odbiorców tego filmu kwitują wiele scen pochwyconych w naturalnym ich wyrazie, będących momentami różnych kryzysów w żywocie morskim młodych marzycieli – żeglarzy. Realizatorzy podkreślali po seansie, że tego nie można było wyreżyserować, lecz jedynie − dostrzec jako scenę w nakręconych tysiącach zapisów tego dokumentu. „Towarzyszyliśmy im codziennie, od pierwszego do ostatniego dnia, tak że w pewnym momencie staliśmy się dla nich niezauważalni. Pozwoliło to na nakręcenie bardzo szczerego i wnikliwego materiału, który przede wszystkim skupia się na analizie zachowań głównych bohaterów”.
Sceny z posmakiem żartu, aktorstwa, popisów i pozowań do fotografii mających swych adresatów pośród „szczurów lądowych”, z myślą o których je wykonują uczestnicy wyprawy, bawią niekiedy do łez. A te z pracy na pokładzie i w kajutach czy też w kuchni albo podczas pucowania na błysk metalowych i innych elementów wyposażenia żaglowca lub pełnienia wacht nawigacyjnych − niosą w sobie obraz różnej dawki wysiłku i zmagań. Oba rodzaje scen zaś mają wiele cech demistyfikacji. Realizm sytuacyjny wyraźnie dyktuje w takich warunkach − pilnie zapotrzebowane cechy osobowości i postaw. W codziennym drylu znajduje jednak ujście zarówno żywiołowy młodzieńczy entuzjazm, jak i jest wypracowywany systematycznie porządek aktywności, zgodny z regulaminem.
Z wolna, z każdym dniem 2-miesięcznej wyprawy, żeglarze w drodze na Karaiby pokonują swoje nawyki, słabości, postawy wobec innych czy uzależnienia, np. od Internetu, telefonu komórkowego − przystosowując się do tej odmiennej niż dotąd rzeczywistości. A w niej po dłuższym czasie okazuje się, że można jednak żyć z tak licznymi wyrzeczeniami. To, co było tradycją w rodzinie, określoną indywidualnymi formami i zwyczajami, i tutaj staje się w części możliwe. Wigilia, jej ceremoniał, potrawy i oprawa świąt Bożego Narodzenia na statku w wypowiedziach bohaterów wołają jednak o śnieg, choinkę i inne atrybuty…
Przemiany w postawach i myśleniu młodych uczestników tego rejsu, który wniósł tak wiele egzotyki i barw poznawczych w doświadczaniu trudów, a nade wszystko − pięknej przygody żeglowania, to również ciekawy plon ich pracy nad sobą. Z tej wyprawy licealiści powrócili na ląd − jak sami mówili o tym po spektaklu filmu − bardziej dojrzali i obeznani z tym, czego nie mieliby szans poznać gdzie indziej i przeżyć w takim natężeniu. Przyznawali się też do licznych swoich odczuć, pragnień i poglądów wyzwolonych w trakcie żeglugi. Wielu zdało sobie w pełni sprawę z potęgi i znaczenia woli, charakteru i uzyskanego hartu w takich warunkach współegzystencji na płynącym po oceanie tymczasowym domu, tak często niemiłosiernie rozkołysanym. Kilkoro z nich zapragnęło powtórzenia tej niezwykłej przygody – połknęli bakcyla fascynacji takim stylem poznawania świata i życia na morzu.
Twórcami filmu są absolwenci Łódzkiej Szkoły Filmowej i zapaleni miłośnicy żeglarstwa: reżyser Jędrzej Bączyk, operator Maciej Twardowski, producentka Kasia Pajzderska i producent Jakub Dobkiewicz.
Stefania Pruszyńska
Fot. 1 i 2 – Transatlantyk Festival, producent filmu „Dzienniki z Niebieskiej Szkoły”.
Fot. 3-5 – Stefania Pruszyńska. Młodzi łowcy przygód z pokładu żaglowca po seansie
Tekst ukazał się także 14 kwietnia w Gazecie Autorskiej
„IMPRESJee” www.impresjeee.blox.pl