Z Piotrem Bugzelem, muzykiem, kompozytorem, wykonawcą, autorem tekstów, i Olą Jabłonką, piosenkarką, rozmawiam po niedawnym koncercie w Hamburgu.
Piotrze, miałeś w planach wyjazd na Zachód i ziściło się to. Czy mógłbyś się podzielić garścią szczegółów związanych z Twoimi oczekiwaniami dotyczącymi wyjazdu i Twojego udziału w koncercie w Hamburgu?
− Zależało mi na tym, aby możliwe było dać się poznać tamtej publiczności, pokazanie jej swojej twarzy, poznanie tych ludzi − Polonii hamburskiej, nawiązanie kontaktów, a także znalezienie sponsora. Szukałem tam sponsora medialnego. Do udziału w koncercie zaprosiła mnie Brygida Gołębiowska, red. naczelna dwutygodnika „Kurier”. Najpierw przekonała się do spotkania ze mną. Pojechałem tam, zostałem przyjęty jako uczestnik corocznie organizowanego w Hamburgu Festynu Polonii.
A czego, Olu, oczekiwała Ola Jabłonka?
− Liczyłam na ciepłe przyjęcie mnie przez tamtą publiczność. I oczywiście takie samo przyjęcie naszego repertuaru, utworów napisanych przez Piotra, a wykonywanych przeze mnie. Może to nie było oczekiwanie, ale nadzieja, że ktoś z zachwytu uklęknie i wyda nam płytę. I… rzeczywiście wszystkim się spodobaliśmy − przede wszystkim wykonywana przeze mnie piosenka „Ola love”, która znalazła się w półfinale debiutów Opole 2005 oraz na ubiegłorocznej liście przebojów Radia dla Ciebie. I… jeszcze „Ty mnie znasz”, „Jestem jak”, także piosenka z repertuaru Czerwonych Gitar: „Wszystkim, którzy o nas pamiętali”. To była radość! Rozdawałam także płyty, zdjęcia.
Jak wypadł ten występ i jak dobrałeś, Piotrze, swój repertuar na koncert, w Hamburgu, który odbył się 28 maja br.?
− Zaczęło się od tego, że zaangażowano nas do śpiewu podczas mszy św., która poprzedzała koncert. Tak ad hoc. Pani Brygida Gołębiowska wskazała nas księdzu, który tę mszę odprawiał, a on bez najmniejszego wahania od razu nas przyjął. Liczył na nas, że mu pomożemy…
To znaczy, byliście zaskoczeni…
− Po prostu Piotr i Ola zostali zauważeni. Śpiewaliśmy podczas mszy bez konieczności przygotowywania się − od razu… Ksiądz liczył na naszą pomoc. „Rzeźbiłem” na gitarze… A msza odbywała się na tej samej scenie pod namiotem, co później koncert…
A Twój występ festynowy, reakcja widowni?
− Publiczność rozgrzałem znanymi przebojami Elvisa Presleya, takimi jak: „Shake Ratlle-Roll”, „Burning Love”, J can`t Help Falcing”, „It`s Now Are Never”. Poźniej − repertuarem autorskim: „Porozmawiajmy jak dawniej bywało”, „Gabinet figur woskowych”, „Nierozważne słowa”, „Wygrać z życiem”, „Błysk świateł ramp”… Słuchacze reagowali wspaniale, cieszyli się piosenkami po polsku… To było widać i słychać.
Nie miałeś jeszcze wydanej płyty „Jestem pewien”. Ukazała się dopiero teraz. Mógłbyś liczyć od razu na jej powodzenie w Hamburgu?
− Na pewno sprzedałbym tam niemało płyt…
A gdybyś miał podsumować ten wyjazd na Zachód, to jakie przyniósł on plony?
− Zobaczymy… poznałem sporo interesujących ludzi.
Dotarły i do mnie wieści z Hamburga. Brygida Gołębiowska, z którą współpracuję (publikuje moje artykuły w „Kurierze”) i utrzymuję korespondencję od lat 90., wyznała mi, że wywarliście dobre wrażenie, wręcz entuzjastycznie Ciebie przyjęto, a Ola bardzo się spodobała.
− To miło usłyszeć raz jeszcze. Jestem wdzięczny publiczności, pani Brygidzie Gołębiowskiej i organizatorom za możliwość, którą mi dali. Wydano tam zresztą ładny biuletyn z informacją o wszystkich uczestnikach koncertu Festynu Polonii, o mnie. To sukces, który daje szansę na edycję koncertową. Co innego jednak edycja sponsoringowa.
A kto występował oprócz Ciebie, Was, na tym festynie w Hamburgu?
− Sporo znanych ludzi estrady: „Orły Górskiego”, kabaret „Rekontra”, Hot jazz stompers”, DJ Oetzi, Tadeusz Drozda, grupa VOX… Mówiono po polsku i śpiewano. Pojechała też z nami moja żona, która śpiewała w tle − tworząc tzw. chórek.
Na Twoim niedawnym recitalu w Poznaniu w restauracji „Sioux City” zaprezentowałeś debiutancki krążek. Śpiewałeś piosenki z tej płyty. Widziałam i słyszałam. Publiczność recitalowa także na pewno nie była chłodna!
− Można się nie tylko cieszyć z tego. To optymistyczne! Daje siły. Dowiedziałem się też, że reklamówki mojej płyty są w Bostonie i Chicago.
A kim są muzycy, którzy z Tobą grają i co znajdzie słuchacz na płycie?
−Na recitalu na gitarze grał Janusz Musielak, na perkusji − Leszek Otworowski, na instrumentach klawiszowych − Jacek Winkiel. Znam ich od dawna, jednak na płycie na instrumentach klawiszowych ja gram. Większość kompozycji i wszystkie teksty są mojego autorstwa. Piosenkę „Błysk świateł lamp” skomponował mój przyjaciel Przemek Głęboczyk. Jestem zbuntowanym muzykiem, autorem. Śpiewam o tym. Producent muzyczny płyty Maciej Nowicki wsparł mnie w tym.
W swojej wypowiedzi zawartej na wewnętrznej okładce płyty podajesz: „Płytę tę dedykuję wszystkim ludziom, którzy potrzebują pozytywnej energii do wyzwolenia optymizmu i wiary w siebie”. Słuchałam tej płyty i zastanawiałam się, czy Piotra Bugzela usłyszę także śpiewającego lirycznie.
− Planuję wydanie w przyszłym roku singla z piosenkami o miłości, lirycznymi.
A co teraz, w najbliższym czasie masz w planach?
− Jadę z Olą do Warszawy − na wywiad do Radia dla Ciebie.
Wspaniale, powodzenia! I dziękuję za rozmowę. To było sympatyczne spotkanie.
−Dziękuję. Do widzenia.