Już na 1,5 godziny przed pojawieniem się Piotrowego Następcy kilka tysięcy pielgrzymów na warszawskim lotnisku Okęcie trwało 25 maja 2006 r. w radosnym oczekiwaniu, modląc się i podejmując religijne śpiewy.
Zgodnie ze zwyczajem papież wysłał z pokładu samolotu telegramy do prezydentów krajów, nad którymi przelatuje w drodze do Polski, czyli Włoch, Słowenii, Austrii i Słowacji. W telegramie do prezydenta Włoch Giorgio Napolitano papież napisał, że podczas podróży apostolskiej do Polski odda hołd – jak podkreślił – niezapomnianej postaci czcigodnego poprzednika Jana Pawła II, wybitnego syna szlachetnego narodu polskiego.
Już na 1,5 godziny przed pojawieniem się Piotrowego Następcy kilka tysięcy pielgrzymów na warszawskim lotnisku Okęcie trwało 25 maja 2006 r. w radosnym oczekiwaniu, modląc się i podejmując religijne śpiewy.
I wreszcie – jest! Kiedy po schodkach samolotu schodzi biała postać z siwymi włosami, objawia się, chyba nie tylko u mnie, swoiste deja vu.
Reporterka TVN24: „Ceremonia powitania Jana Pawła II… no, właśnie… Ale to nie jest umiłowany Polak… Niestety. Papież z germańskiego kraju nie całuje na powitanie ziemi, która go przyjęła, nie ma entuzjastycznego powitania, które zawsze towarzyszyło Janowi Pawłowi II: okrzyków, oklasków, gremialnych śpiewów”. „Nie ma tej chemii między Nim a tłumami” – powiadają komentatorzy. Jeszcze nie ma. Ale przecież i tak było to gorące powitanie, o którym Bawarczyk nie miałby nawet co marzyć w swej pierwszej ojczyźnie… Tak trochę na marginesie: okazuje się, że tylko co czwarty Niemiec wie, że papież przyjeżdża do Polski. W Polsce praktycznie wiedzą o tym wszyscy – 96 procent. Papież ma także tę świadomość, że Polska, Polacy są tym ostatnim wielkim źródłem wiary na Starym Kontynencie. Adam Szostkiewicz z „Polityki” na gorąco: „Polska jest ostatnim źródłem, gdzie wiara bije tak wyraźnie”. Chyba nie bez powodu Ojciec Święty nadał swojej pielgrzymce hasło, do którego Polaków zresztą nie trzeba przekonywać: „Trwajcie mocni w wierze”.
„Czołem żołnierze”, co właściwie zabrzmiało: „Ciołem szołniesze” – tak zwrócił się Benedykt XVI po polsku do wojskowych po wysłuchaniu hymnów Watykanu i Polski. Pochylając się pierwej głęboko przed sztandarem Wojska Polskiego. Jednak to drobne językowe przeinaczenie w wymowie raczej zjednało papieżowi Polaków, niż stało się powodem drwiących uśmiechów. Polacy wiedzą dobrze, że język polski jest dla Niemców bardzo trudny.
„Czołem żołnierze”, co właściwie zabrzmiało: „Ciołem szołniesze” – tak zwrócił się Benedykt XVI po polsku do wojskowych po wysłuchaniu hymnów Watykanu i Polski. Pochylając się pierwej głęboko przed sztandarem Wojska Polskiego. Jednak to drobne językowe przeinaczenie w wymowie raczej zjednało papieżowi Polaków, niż stało się powodem drwiących uśmiechów. Polacy wiedzą dobrze, że język polski jest dla Niemców bardzo trudny.
Red. Pałasiński, polski długoletni korespondent w Watykanie, stwierdził: „Słowa wymawiane po polsku są dla Niemca jednym z najtrudniejszych wyzwań. Ale dzięki swemu drugiemu sekretarzowi, ks. Pawłowi Mokrzyckiemu, Benedyktowi XVI polski coraz lepiej przechodzi przez gardło”. Opowiadał kiedyś jeden z polskich biskupów, jak to namawiał jeszcze kard. Ratzingera do poznania języka polskiego. I usłyszał w odpowiedzi: „Ależ nie, za stary już jestem”. Następca Piotrowy radzi sobie jednak, fascynująco dobrze, z dotarciem w rodzimej mowie do polskich owieczek.
„Panie Prezydencie! Szanowni Panowie i Panie, czcigodni Kardynałowie i Bracia w biskupstwie, drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie, cieszę się, że mogę dzisiaj być pośród Was na ziemi Rzeczypospolitej Polskiej. Bardzo pragnąłem tej wizyty w kraju i pośród ludu, z którego wywodził się mój umiłowany poprzednik, Sługa Boży Jan Paweł II” − po polsku mówił w powitaniu papież Benedykt XVI.
Potem Benedykt XVI zaczął swoje powitalne przemówienie po polsku: „Panie Prezydencie! Szanowni Panowie i Panie, czcigodni Kardynałowie i Bracia w biskupstwie, drodzy Bracia i Siostry w Chrystusie, cieszę się, że mogę dzisiaj być pośród Was na ziemi Rzeczypospolitej Polskiej. Bardzo pragnąłem tej wizyty w kraju i pośród ludu, z którego wywodził się mój umiłowany poprzednik, Sługa Boży Jan Paweł II”. (Nie wiem, czy ten papież wie, iż ogromna większość Polaków – 85 procent – chce, by papież tutaj jak najwięcej mówił po polsku. O 2 procent mniej oczekuje, że Benedykt XVI będzie często odnosił się do Jana Pawła II. I co może zdumiewać, aż 67 proc. – według Pracowni Badań Społecznych – chciałoby także słuchać o relacjach między Polakami a Niemcami).
Wierni zareagowali entuzjastyczną owacją, słysząc polską mowę z ust papieża. Potem papież mówił po włosku, a jego słowa tłumaczono na język polski. Pozostałą część tekstu powitania odczytał lektor, młody kapłan.
– Przybyłem, aby przejść jego śladami, prześledzić drogę jego życia od dzieciństwa, aż do wyjazdu na niezapomniane konklawe 1978 roku” – mówił Benedykt XVI.
– Przybyłem, aby przejść jego śladami, prześledzić drogę jego życia od dzieciństwa, aż do wyjazdu na niezapomniane konklawe 1978 roku” – mówił Benedykt XVI. Papież powiedział, że postanowił zatrzymać się w Warszawie i Krakowie, dwóch miastach tak bardzo drogich Janowi Pawłowi II. Podkreślił jednak, że: „nie jest to tylko podróż sentymentalna, choć i to ma swoje znaczenie, ale i wędrówka wiary choć i to ma swoje znaczenie, ale wędrówka wiary, wpisana w misję, jaką powierzył mi Pan w osobie Piotra apostoła, który został powołany, aby utwierdzać braci w wierze. Ja również pragnę zaczerpnąć z obfitego źródła waszej wiary, które bije nieprzerwanie od ponad tysiąca lat. I jeszcze coś ważnego: Bardzo bym chciał, aby te dni przyniosły umocnienie w wierze nam wszystkim – wiernym Kościoła, który jest w Polsce, i mnie samemu”. A zatem i ten papież chce się także umacniać wiarą Polaków.
– Pragniemy trwać mocni w wierze – powiedział Lech Kaczyński, nawiązując do hasła pielgrzymki Benedykta XVI. – Nasze serca są otwarte na przesłanie Ojca Świętego – zadeklarował prezydent. – Papieskie pielgrzymki zawsze stawały się dla Polaków rodzajem narodowych rekolekcji Podczas wszystkich pielgrzymek papieskich Polacy staja się lepsi. Ufam, że tak będzie i tym razem, że otworzymy swoje serca wobec Ciebie, Ojcze Święty i wobec siebie nawzajem, że stając się lepszymi, lepszymi pozostaniemy – mówił prezydent.
Na lotnisku długa pielgrzymka najważniejszych polskich polityków, by ucałować papieski pierścień (to zdecydowana większość; papież rozpromienia się wyraźnie, gdy wita się z nim Hanna Suchocka, długoletnia ambasador Polski przy Watykanie) lub po prostu – uścisnąć dłoń.
„Jest bardzo bezpośredni, kochany, kochany jest po prostu” – uwaga jednej z kobiet zdaje się powoli zdobywać sobie miejsce w świadomości Polaków, kiedy słyszę, jak opuszczającego lotnisko (przedtem podszedł do tłumu i przywitał się z kilkoma pielgrzymami) żegnają ulubioną pieśnią Jana Pawła II „Abba, Ojcze” i zrywają się nawet nieśmiałe oklaski. I tłumy, tłumy ludzi na trasie przejazdu Ojca z lotniska na warszawską Starówkę.
O czym myśli w tej chwili ten przenikliwy katolicki intelektualista, spoglądając z okien papamobile, przyodziany jeszcze na lotnisku w krótką pelerynkę, podobną do tych, w której Mikołaje roznoszą na Boże Narodzenie dzieciom prezenty? Po drodze zwalnia tylko przy pomniku Bohaterów Getta, gdzie czekają m.in. przedstawiciele gminy żydowskiej oraz Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Podobnie czyni przy pomniku Poległym i Pomordowanym na Wschodzie i Powstania Warszawskiego. A były nadzieje, że choć na chwilę się zatrzyma, wysiądzie, pomodli się przy kamieniu.
Benedykt XVI, przemawiając w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela do polskiego duchowieństwa, powiedział, że trzeba unikać aroganckiej pozy sędziów minionych pokoleń, które żyły w innych czasach i innych okolicznościach. Potrzeba pokornej szczerości, by nie negować grzechów przeszłości, ale też nie rzucać lekkomyślnie oskarżeń bez rzeczywistych dowodów, nie biorąc pod uwagę różnych ówczesnych uwarunkowań – mówił Ojciec Święty, nawiązując chyba w ten sposób do problemów lustracyjnych, także polskiego duchowieństwa.
Kapłani, zebrani u św. Jana usłyszeli również, że mają być specjalistami w spotkaniach człowieka z Bogiem, a nie od ekonomii czy polityki. Tu także powiedział: „Żyjcie życiem skromnym, solidarni z wiernymi, do których jesteście powołani”. Prawie 900 najważniejszych hierarchicznie polskich kapłanów i sióstr zakonnych, zgromadzonych w świątyni, przyjmuje słowa Benedykta oklaskami. I na stojąco.
Po obiedzie, z mową w języku włoskim, w rezydencji Prymasa Polski, kard. Glempa i krótkim odpoczynku, pojechał papież do Pałacu Prezydenckiego, gdzie najpierw „w cztery oczy” przez 20 minut rozmawiał z Lechem Kaczyńskim. Był tu czas i na spotkanie z całą rodziną prezydencką (Lech Kaczyński przedstawił papieżowi Benedyktowi XVI swoją najbliższą rodzinę: matkę Jadwigę, córkę Martę Kaczyńską-Smuniewską, 3-letnią wnuczkę Ewę oraz brata Jarosława), i z członkami rządu z premierem Marcinkiewiczem na czele. Wykonane zostało też wspólne zdjęcie z korpusem dyplomatycznym, akredytowanym w Polsce. Dostał tu papież Benedykt od polskiego prezydenta kopię włóczni św. Maurycego (którą cesarz Otton III ofiarował królowi Bolesławowi Chrobremu), a także bursztynowy różaniec oraz album o Powstaniu Warszawskim.
A wszystkie te możliwe do dostrzeżenia gesty papieskie nad Wisłą śledzi uważnie 30 ekip telewizyjnych i blisko 1000 dziennikarzy z całego świata. Choć nie ukrywają oni, że najważniejszym dla nich momentem będzie niedzielna wizyta Benedykta XVI w obozie Auschwitz.
– Przed 15 laty Jan Paweł II powiedział, że tolerancja to za mało. Musimy przejść do następnego etapu, do etapu wzajemnego szacunku i wspólnego działania – powiedział abp Jeremiasz. – Dążmy każdego dnia do pełni braterskiego pojednania. Niech modlitwa sprawi, aby Kościół na ziemi w swej tajemnicy i w swej widzialnej jedności stawał się coraz bardziej wspólnotą miłości, która jest odblaskiem jedności Ojca, Syna i Ducha Świętego – zaapelował papież.
W ewangelicko-augsburskiej świątyni pw. Świętej Trójcy na ekumenicznym spotkaniu, także z przedstawicielami judaizmu, papieża Benedykta XVI powitał prezes Polskiej Rady Ekumenicznej abp Jeremiasz.
– Przed 15 laty Jan Paweł II powiedział, że tolerancja to za mało. Musimy przejść do następnego etapu, do etapu wzajemnego szacunku i wspólnego działania – powiedział abp Jeremiasz. – Dążmy każdego dnia do pełni braterskiego pojednania. Niech modlitwa sprawi, aby Kościół na ziemi w swej tajemnicy i w swej widzialnej jedności stawał się coraz bardziej wspólnotą miłości, która jest odblaskiem jedności Ojca, Syna i Ducha Świętego – zaapelował papież.
– Wraz z wami dziękuję za dar tego spotkania i wspólnej modlitwy. Upatruję w nim jeden z etapów realizacji mocnego postanowienia, które uczyniłem na początku mojego pontyfikatu, że sprawą priorytetową w mojej posłudze będzie przywrócenie pełnej i widzialnej jedności chrześcijan – powiedział Benedykt XVI. Tu Ojciec Święty, nawołując do wspólnoty chrześcijan, odmówił ze wszystkimi po polsku „Ojcze nasz”.
Zakończyło się spotkanie ekumeniczne w kościele św. Trójcy w Warszawie. Papież udał się do Nuncjatury Apostolskiej, gdzie spędzi noc. Nuncjatura mieści się przy Alei Szucha. Doprawdy, trudno będzie temu papieżowi zapomnieć w Polsce o relacjach polsko-niemieckich. Ale może wcale tego nie chce? Opolski biskup, Alfons Nosol: „On by chciał poznać, skąd ten polski papież czerpał taką siłę i dalekowzroczność”.
I właśnie, a już 21.00, Ojciec Święty pojawił się w oknie pałacyku Nuncjatury i pobłogosławił zebranych. Nie, żeby z nimi dialogował. Po prostu − pobłogosławił.
Tadeusz Antoni Golenia