Dzień urodzin Hansa Christiana Andersena, duńskiego pisarza i poety, który żył w latach 1805-1875, najsłynniejszego na świecie baśniopisarza, z inicjatywy IBBY – Międzynarodowej Izby Książek dla Młodych w 1967 roku postanowiono uczcić obchodami Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci. Każdego roku to święto, przypadające 2 kwietnia, w następujące po sobie rocznice urodzin H.C. Andersena jest przygotowywane w sposób wyjątkowo uroczysty, z wieloma spotkaniami i wydarzeniami dla młodych czytelników w kraju wybranym spośród wszystkich członków IBBY na najważniejszy – w roli gospodarza.
Tegoroczna gościna tego dnia poświęconego książkom dla dzieci przypadła IBBY w Japonii. Tym razem obrano hasło: „Przemierzaj morza na skrzydłach wyobraźni”. Przesłanie do dzieci na całym świecie napisała Eiko Kadono, japońska pisarka, laureatka nagrody HC Andersen Award 2018, a przetłumaczyła je Katarzyna Ryrych*. Treść tego przesłania zainspirował japońską artystkę wizualną Nanę Furiya do stworzenia plakatu**.
Eiko Kadono
Przesłanie do dzieci na całym świecie
Opowieści podróżują, unosząc się na skrzydłach,
pragną usłyszeć radosne bicie Twego serca.
Ja jestem opowieścią w drodze. Mogę lecieć gdziekolwiek –
z wiatrem, unosić się na grzbiecie fali, sunąć po drobnym piasku. Pokonywać przestrzeń
na skrzydłach przelotnych ptaków. Nawet na skrzydłach samolotów.
Siedzę tuż obok. Kartkujesz strony, a ja opowiadam Ci historię,
tę, którą chcesz usłyszeć.
Jaką chcesz dzisiaj – dziwną czy fantastyczną?
A może smutną, straszną lub zabawną?
Jeśli nie masz ochoty na słuchanie, to też jest w porządku. Może pewnego dnia nabierzesz
ochoty? Wtedy po prostu zawołaj – hej, ty, wędrująca historio, chodź tu, usiądź przy mnie!
I przylecę.Mam tyle różnych historii.
Co powiesz na tę o małej wyspie zmęczonej samotnością, która wyrusza w podróż, by znaleźć
przyjaciela?
Albo o dziwnej nocy, kiedy na niebie zaświeciły dwa księżyce?
Albo o Świętym Mikołaju, który się zgubił.O, słyszę Twoje serce. Bije coraz szybciej.
Stuk-puk, stuk-puk, stuk-puk.
To wędrowna opowieść wprawiła je w ruch.
Tak oto sam stajesz się opowieścią,
Rosną Ci skrzydła.
Tak kolejna opowieść rodzi się i wyrusza w drogę.
Coroczna akcja obchodów urodzin H.C. Andersena przypomina o tym, jak ważna jest książka dla dziecka i każde przedsięwzięcie inspirujące do inicjatyw czytelniczych i wydawniczych z myślą o najmłodszych i młodych pokoleniach. IBBY, Międzynarodowa Izba Książki dla Młodych Ludzi, wspiera i promuje zarówno stworzoną dla dzieci i młodzieży wartościową artystycznie literaturę, jak i sztukę wizualną, grafiki.
Polska Sekcja IBBY była głównym gospodarzem święta książki dla dzieci i młodzieży w 1997 roku.
GŁOSY MŁODYCH ADRESATÓW-ODBIORCÓW LITERATURY. Zapytałam kilkoro dzieci w wieku od 8 do 13 lat, jakie książki czytają i które z nich najbardziej lubią.
Agnieszka (8 lat): – Podoba mi się stary elementarz mamy. Lubię różne bajki, baśnie. Najbardziej Andersena.
– A którą z baśni tego baśniopisarza szczególnie lubisz?
Agnieszka: – Chyba „Królową Śniegu” i „Dziewczynkę z zapałkami”.
Ania (9 lat): – Lubię czytać książki. Najbardziej mi się podoba „Plastusiowy pamiętnik”.
– A pamiętasz, kto ją napisał?
Ania: – Tak, Maria Kownacka.
Marek (9 lat): – Czytam sam, ale lepiej, gdy czytam razem z mamą albo tatą.
A masz jakąś ulubioną książkę, może bajkę?
Marek: – Wszystkie lubię. A bajki… lepsze są komiksy. Dużo śmiechu i przygód jest w nich. Komiksy czytam z tatą. W soboty.
Agnieszka (10 lat): − Moja ulubiona książka teraz to „Opowieści z Narnii”. Dużo się w niej dzieje i bardzo mi się to podoba. Jest to także moja lektura.
− A wiesz, kto jest autorem tych opowieści i mogłabyś coś więcej powiedzieć o tej lekturze? − Tak. Autorem jest C.S. Lewis. Książka opowiada historię czworga rodzeństwa, które podczas zabawy odkrywa wejście do magicznego świata Narnii przez szafę. W Narnii bohaterowie spotykają różnorodne mityczne stworzenia, a zaprzyjaźniają się z lwią postacią o imieniu Aslan, który prowadzi ich w walce przeciwko złowrogiej Białej Czarownicy.
Janek (10 lat): − Jasne! Komiksy są świetne. Czytam różne. Te dawne, które tata i mama lubili, najczęściej. Teraz mam nowy, podobny, Walta Disneya „Kto to zrobił?” z serii Gigant poleca.
Sonia (11 lat): – Pewnie, że lubię książki. Wolę książki niż komputer. Odwrotnie niż mój starszy brat. Czytam dużo i bardzo różne książki, które lubię sama wybierać. Rodzice zabierają mnie i brata do księgarni, kupują coś dla siebie, a ja myszkuję i zawsze coś ciekawego znajduję. Brat też szuka, lecz za każdym razem o komputerach, a ostatnio o sztucznej inteligencji… Nieraz zerka do komiksów.
Ania (13 lat): Ogólnie lubię psychologiczne, rozwijające książki − takie z wiedzą o rozwoju. Przykładem jest „Włam się do mózgu” Radka Kotarskiego o skutecznej nauce. Przydaje się to, bo jednak „wkuwaniem” niewiele można się nauczyć.
Magdalena (13 lat): Lubię czytać o wampirach. O nich jest saga-seria książek: „Zmierzch”, „Księżyc w nowiu”, „Zaćmienie” i „Przed świtem”. Ich autorką jest Stephenie Mayer. Opowiadają o wartościach, których w tych czasach nie ma − o przyjaźni, trosce, wrażliwości na piękno oraz o prawdziwej miłości. Głównymi bohaterami są: Bella, Edward i Jack.
Książki dla dzieci… Ileż ich jest teraz, pięknie wydanych. Jedne kupowane, inne wypożyczane z bibliotek, jeszcze inne w zbiorach domowych z dawnych lat. Nie we wszystkich domach jednak już goszczą tak liczne jak niegdyś. W nowocześnie urządzonych preferuje się dużo przestrzeni i jak najmniej przedmiotów, rzadziej je więc widać w witrynach. Biblioteczki domowe zastępują szafki czy zmyślnie wkomponowane w meblościanki pojedyncze regały. Jednakże nierzadko kilka ładnie czy nawet wytwornie oprawionych, nieraz ze złoconą ornamentyką czy wyszukanym liternictwem na grzbietach, zazwyczaj pokaźniejszych ksiąg – dla ozdoby jako elementy designu od razu przyciąga uwagę. Każda taka czy inna ich ekspozycja symbolizuje i potwierdza docenienie ich odwiecznych atrybutów jako wartości.
Nauka z nieodłączną literaturą królują w pokojach dzieci. Podręczniki, książeczki, książki, komiksy w różnych formatach, niekiedy czasopisma, np. powracający w nowej szacie i wydawany w nieco zmienionej koncepcji jako magazyn „Świerszczyk” − a to stoją na półkach, a to leżą na biurkach. Niekiedy warują przy laptopie czy stacjonarnym komputerze. Nierzadko zabłądzą między zabawki. Chyba tylko nieraz między zeszytami albo odłożone na biurku czy stoliku czekają i czekają…
Stefania Pruszyńska
Postscriptum
Przeglądając w jednym z poznańskich supermarketów stosy książek wyłożonych w długich i szerokich kontenerach-koszach, opisanych: Książki, znalazłam nieliczne dla dzieci: Janusza Korczaka „Króla Maciusia Pierwszego” (256 stron) z cyklu: „Twoje lektury. Cenne wskazówki”, edukacyjną „Mały geniusz. Zwierzęta” Jacquesa Beaumonta i Lepetit Emmanuelle oraz jedną z wielu niezwykle popularnych baśni „Piękna i Bestia” pióra francuskiej pisarki Gabrielle-Suzanne Barbot de Villeneuwe (pierwszy druk w 1740 r. w zbiorze „La Jeune Americaine, ou les Contes marins”). Ta francuska baśń, mająca wiele przekładów i polskich wydań, a także wersje filmowe, wyjęta przeze mnie w supermarkecie spod chaotycznie rozrzuconych książek, była egzemplarzem broszurowym, wyedytowanym w serii „Bajki i opowieści” (praca zbiorowa, 2021). Najpewniej opartym o późniejszą skróconą wersję oryginału (najczęściej wybieraną do tłumaczeń i druku), którą opracowała Jeanne-Marie Leprince de Beaumont (pierwszy druk w 1756 roku). Te trzy tytuły literatury dziecięcej, odkryte przeze mnie w supermarkecie pośród egzemplarzy niezliczonych literatury dla dorosłych, wyróżniłam opracowaniem graficznym ich okładek i zamieszczeniem tej ilustracji w wyżej opublikowanym artykule. Pominęłam jednak kilka innych tej kategorii − zdecydowanie bubli edytorskich, graficznych i treściowych, co najmniej nieprzekonujących do ich wskazania. Pewnie jakichś nie dojrzałam, co zrozumiałe, gdy nie sposób uporać się aż z tak dużą liczbą wszystkich publikacji książkowych tutaj wyłożonych. W dodatku przeglądanych przez kilka osób naraz − te już wypatrzone, zmieniały swoje miejsce i trzeba było je wyszukiwać od nowa.
Te książki-okazje ich wydawcy i zarządcy marketów akcyjnie, często okołoświątecznie, przybliżają czytelnikom, aby je zauważyli po drodze po najpotrzebniejsze produkty i mogli wybierać jak marchewki czy pomarańcze na straganie − z niczym nieskrępowaną swobodą. Nowe wydania są coraz droższe, a na niektóre publikacje książkowe nie ma nawet co liczyć, niechby więc te w markecie po niższej cenie były dostrzeżone i docenione nawet podczas zwykłych zakupów w marketach. Niechby miała szansę książka niepoznana, w tym niosąca wiedzę na temat budzący zainteresowanie młodych czytelników − na ubogacenie świata ich myśli. Warto się pochylić z uwagą nad zaciekawiającą, poznać jej recenzję, notkę biograficzną, wstęp z rekomendacją albo odpowiedzieć decyzją na znane zapotrzebowanie na przykład na szkolną lekturę programową.
Nawet jeśli są to książki przeznaczone na ostatnią wyprzedaż, dają szansę potencjalnym czytelnikom, zwłaszcza tym na co dzień zabieganym, na wyszukanie ulubionych czy niedostępnych, lecz brakujących egzemplarzy np. kolekcjonowanej serii. A czy ich wartości niesione w treściach mogą zależeć od sposobu i miejsca ich oferowania? Takiemu postrzeganiu zaprzecza choćby fakt, że to właśnie tam znalazłam egzemplarze rzadkich publikacji książkowych cenionych autorów, których nie zdołałam nigdzie zdobyć. Tych nie zdradzę. To były chyba ostatnie egzemplarze na rynku pierwotnym, tj. w bezpośredniej sprzedaży.
Dostrzegłam także kilka nominowanych do różnych prestiżowych nagród czy wyjątkowo atrakcyjnie wydane tomy klasyki, sporo lektur szkolnych, lekką, mniej ambitną beletrystykę, niemało romansowej w małych formatach, i różne nowości, m.in. autorstwa Skandynawów. Poezji współczesnej ani jednego egzemplarza, a bacznie przeglądałam te zasoby, mając w planach upolowanie straconych niegdyś. Za to naszych Wieszczów pojedyncze egzemplarze, bryki, broszury ze streszczeniami. Wypatrzyłam nawet tegoroczną lekturę Narodowego Czytania, lecz edytorsko nie przypadła mi do gustu. Inna, nieznanego mi autora, gatunkowo nie do określenia w krótkim czasie, pozostała. Miałam nadzieję na zdobycie o niej najpierw informacji, a też tymczasem pokaźny stosik odszukanych i wybranych przeze mnie wyjątkowych rzadkich książek już ważył nieco ponad sprawdzone możliwości doniesienia ich do domu. Uzupełniają teraz moje zbiory źródeł potrzebnych do zacytowania i podania informacji w przypisach czy bibliografiach. A łatwiej pracować, mając je zawsze pod ręką. Nic zresztą bardziej irytującego, gdy zawieruszy się pełny opis przypisu do ważnego cytatu, a źródłowa trudno dostępna książka była wypożyczona z biblioteki − i szukaj teraz wiatru w polu…
Reasumując, zauważam, że wprawdzie książki nie są w marketach celebrowane tak, jak na to zasługują i jak jesteśmy przyzwyczajeni do ich traktowania, lecz można dostrzec w tej formie ich dystrybuowania i proponowania analogię do niejednej już praktyki, która celowo je uznaje nie za dodatek, lecz element oferty towarów niezbędnych każdego dnia jak chleb. Jak chleb!
S.P.
Ilustracja − opracowanie graficzne prezentacji przykładowych okładek tytułów literatury dla dzieci: Stefania Pruszyńska
_______________________________________________________________________________________________
* Źródło przesłania do dzieci japońskiej pisarki Eiko Kadono: portal Polskiej Sekcji IBBY http://www.ibby.pl/?p=7896
** Plakat IBBY Międzynarodowego Dnia Książki dla Dzieci 2024 autorstwa Japonki Nany Furiya, udostępniany nieodpłatnie do pobrania na lokalnie organizowane w tym roku wydarzenia 2 kwietnia bądź w innym terminie, publikuje w swoim portalu IBBY https://www.ibby.org/awards-activities/activities/international-childrens-book-day/2024-icbd-material-for-download
(Artykuł z 2 kwietnia 2024 r., aktualizowany, rozszerzony m.in. o wypowiedzi 10-letniej Agnieszki, 13-letniej Ani i 13-letniej Magdaleny).