Wydarzenia w kulturze w sezonie przypadającym na drugi rok pandemii przygotowywano z uporem akurat godnym sprawy i mimo niepewności sytuacyjnej. Organizatorzy planowanych sztuk, koncertów proponowali publiczności w okresach zamknięcia placówek alternatywne formy via platformy komunikacyjne. A kiedy już nieco folgi dawały złagodzone rygory sanitarne, okazywało się, że nad zainteresowaniem potencjalnej publiczności zdecydowanie górowały starania organizatorów i inicjatywy artystów. Wielu unikało przebywania w skupiskach, a arytmetyka profilaktyki wyznaczała skromne limity widowni w placówkach.
Ożywienie wniosły decyzje rządowe w marcu br., które pozwoliły na odsłonięcie twarzy w miejscach publicznych. Tak oto po 2 latach przerwy ciesząca się dużym zainteresowaniem „Noc Muzeów” witała publiczność otwartymi drzwiami wszystkich placówek.
Kto uważnie przyglądał się temu, co nowego w Grodzie Przemysława, wiedział już, że 25 września 2021 r. uroczyście otwarto Centrum Szyfrów Enigma im. Mariana Rejewskiego, Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego, wybitnych polskich kryptologów, pogromców niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma.
Muzeum, mogące się poszczycić i nowoczesnością, i estetyką, i organizacją, a nade wszystko niezwykłymi eksponatami, znalazło swoje lokum na pierwszym piętrze budynku Collegium Martineum – u zbiegu ulic Święty Marcin i Tadeusza Kościuszki w Poznaniu. Poprzednio miał tutaj siedzibę Wydział Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, a przed wojną – filia Biura Szyfrów. To tutaj rozpoczęła się historia złamania kodu Enigmy.
Podczas otwarcia CSE można było przyjrzeć się egzemplarzowi oryginalnej Enigmy sygnowanemu K 574, wypożyczonemu ze zbiorów Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Natomiast w czerwcu br. do zasobów tej placówki dołączono oryginalną Enigmę z 1937 roku, którą zaprezentowano na specjalnej konferencji prasowej.
Swoją misję CSE podkreśla hasłem: „Prawdziwa historia. Wyzwanie dla umysłu“. Zbiory pomieszczono w trzyczęściowej ekspozycji, która umożliwia zwiedzającym poznanie: metody szyfrowania informacji od starożytności do czasów współczesnych, historycznych wydarzeń związanych ze złamaniem kodu Enigmy i plonem tego dokonania w nauce – rewolucji informatycznej.
Sceny wielkiej kreatywności. Trudno było się spodziewać runu na placówki teatralne czy z muzą muzyczną, nawet gdy nieco się uchylały drzwi tych przybytków.Dynamika pandemii była nieprzewidywalna.
Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki przyciąga od lat na niektóre spektakle także publiczność z zagranicy. Ostatnio podjęto tam prace modernizacyjne dużej sceny, co nie znaczy, że poznańska opera utknęła w marazmie. Ostatniego dnia maja br. zespół poznańskiego Teatru Wielkiego pojawił się przed publicznością Międzynarodowego Festiwalu w Wiesbaden (Internationale Maifestspiele) – i spektaklem „Strasznego dworu” zdobywał uznanie niemieckiej publiczności. W kontekście bezproblemowego dostąpienia zaszczytu poznania tej realizacji przez Niemców trzeba sięgnąć pamięcią do realiów nad Wartą – na poznańską premierę dobrze poinformowani wyczekiwali aż 3 lata do lipca 2021 r. Premiera „Strasznego dworu” miała transmisję na cały świat. Tę spektakularną prezentację zapewnił projekt OperaVison, w który zaangażował się Teatr Wielki.
W połowie czerwca br. opera sygnalizowała swoją obecność podczas odbywającego nad Jeziorem Strzeszyńskim 12. Enea Enter Festivalu – autorskiego festiwalu Leszka Możdżera. Zwraca też uwagę najnowszy niekonwencjonalny projekt „Zamigaj Moniuszkę z Teatrem Wielkim w Poznaniu!”, adresowany do środowiska głuchych.
OPERA HELPS U − program wsparcia ludzi teatru z Ukrainy, zmuszonych po 24 lutego 2022 roku do opuszczenia swojego kraju. „Pragniemy, aby uczestnicy programu mogli rozwijać swój talent, pasję i umiejętności w miejscu bezpiecznym i im najbliższym – w teatrze” – wyjaśniają inicjatywę Teatru Wielkiego i Stowarzyszenia Kulturalnego „Pegaz” Renata Borowska-Juszczyńska i Władysław Szebiotko.
Powołując się na słowa Czesława Miłosza i parafrazując je: „Czym jest sztuka, która nie ocala narodów ani ludzi?”¹ – dyrekcja poznańskiej opery aktywizuje do dobroczynienia wspólną akcją ze Stowarzyszeniem Kulturalnym „Pegaz”, którą ma zwieńczyć OPERA HELPS U – program wsparcia ludzi teatru z Ukrainy, zmuszonych po 24 lutego 2022 roku do opuszczenia swojego kraju.
„Czym jest sztuka, która nie ocala narodów ani ludzi?” – pyta w uzasadnieniu programu „Opera Helps U” sparafrazowaną myślą Czesława Miłosza Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu.
Apelując o darowizny na OPERA HELPS U Władysław Szebiotko, prezes Stowarzyszenia Kulturalnego „Pegaz”, i Renata Borowska-Juszczyńska, dyrektor Teatru Wielkiego im. Stanisława Moniuszki w Poznaniu, wyjaśniają: „Pragniemy, aby uczestnicy programu mogli rozwijać swój talent, pasję i umiejętności w miejscu bezpiecznym i im najbliższym – w teatrze”.
Kolejna scena: Teatr Polski – eksperymentuje na różne sposoby. Od lat bywam tam z zaciekawieniem, jednak zasługi w szczególnym podostrzeniu apetytów na kreatywność sceniczną w trudnych kwestiach historycznych (polsko-pruskich), nabrzmiałych pamięcią pokoleń, wniósł spektaklem „Wielki Fryderyk”, powracającym po trzydziestu latach premierą w kwietniu 2018 r. w reżyserii Jana Klaty. Z genialną aktorską kreacją Jana Peszka (dwukrotnie przeze mnie obejrzany, mimo że sztuka ta trwała kilka dobrych godzin).
A później ta scena zaskoczyła mnie idącym z duchem współczesnych rozwiązań kontaktu publiczności z aktorami – „Hamletem” w przestrzeniach Starej Rzeźni (czerwiec 2019 r.). Dramat Szekspira w reżyserii Mai Kleczewskiej, niesamowicie barwny, fascynujący, w niektórych fragmentach wręcz magnetyzujący śpiewem i baletem, z multimediami w śledzeniu akustycznym wybranych partii aktorskich przez widzów (zaopatrzonych w słuchawki), mogących zarazem przemieszczać się do różnych miejsc akcji, wymaga moim zdaniem co najmniej dwukrotnego uczestnictwa czy raczej odbioru uczestniczącego, aby ogarnąć całość. Wznowiono go kilkoma spektaklami w czerwcu 2021 r.
Za niektóre nowalijki reżyserskie i adaptacyjne klasyki Teatr Polski zbiera i pochwały, i krytykę. Tę ostatnią – publiczności ze środowisk wrażliwych na aspekty etyczne i religijne czy obyczajowości, zwłaszcza wychowawców młodzieży. Trudno było mnie samej uznać za szczególny wzlot teatru spektaklem „Ślubów panieńskich”, z innego wprawdzie sezonu, lecz jako niespodzianka zaplanowany na Dzień Kobiet. Konstrukcja wizualna i treściowa, oparta na znanym temacie Fredrowskim, okazała się mało przekonująca, wręcz chybiona. Nagość aktorów oddająca pokłon współczesnym trendom demistyfikującym właściwie co? – pruderię? A może zamysł lokował w obscenicznej oprawie szanse na pokonanie klasyki jako archaizmu? Czyżby tak pojęta misja edukacyjna czy filozofia spektaklu, podejmując aktualny temat, rozżarzany w licznych publicznych paleniskach, miała perspektywy na triumfalne zderzenie głośnego i aspirującego do dominacji współczesnego myślenia niektórych środowisk z tym rzekomo tchnącym jakimś zacofaniem? Niestety, adaptacja nie wniosła ani świeżego powiewu finezji, ani też nie sięgnęła nowatorsko do humoru Fredry, ani też nie sprzyjała uwrażliwieniu na konteksty. Gra aktorów odważna, nie przeczę. Scenografia frapująca. Trzeba by jednak słyszeć też opinie widzów i innych obserwatorów kultury (krytyków, recenzentów i autorów-twórców sztuk, pośród nich niektórych znajomych po piórze) podczas przerwy między aktami. I młodzi, i starsi byli dalecy od entuzjazmu. Niektórzy przyjechali z odległych miejscowości. Nie ukrywali totalnego rozczarowania. Spodziewali się czegoś wybitnie Fredrowskiego. Byli ciekawi, jak będzie się jawić w Teatrze Polskim w XXI wieku stary poczciwy Aleksander.
Zasługuje jednak na wielkie brawa m.in. za cykl niedzielnych spotkań poetycko-muzycznych „U króla Stasia”, które zawsze przyciągały niezwykłym klimatem do pięknej sali Redutowej publiczność rozsmakowaną w obu sztukach, podawanych, jak przystało w takich okolicznościach, z dworską wytwornością.
Ostatnio ta najstarsza w Poznaniu i zasłużona dla sztuki teatralnej placówka zdobyła zapełnioną do ostatniego miejsca widownię na każdym spektaklu – śmiałą adaptacją reżyserską Mai Kleczewskiej „Ulissesa”. A sztuką „Tutaj, czyli gdzie? Rzecz o niepamięci”, wzorowaną na książce „Rejwach” Mikołaja Grynberga, wyreżyserowaną przez Dorotę Abbe i Piotra Dąbrowskiego, wystartowała do 28. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej i znalazła się pośród 13 finałowych, wyłonionych do zwycięstwa realizacji teatralnych.
Szczycąc się widniejącym nad wejściem hasłem: „Naród sobie”, Teatr Polski w Poznaniu nie zapomniał o Helenie Modrzejewskiej, wybitnej polskiej artystce sceny teatru, autorce bajek i licznych artykułów, będącej onegdaj fundatorką tego przybytku kultury. Od pięciu lat przypomina o jej dobroczynnych zasługach i biografii artystycznej konkursem dla aktorek i aktorów, którego nazwą „Modjeska Calling” przywołał jej nazwisko w brzmieniu znanym na Zachodzie. Był także inicjatorem akcji pomocowych na rzecz migrujących do Polski z Ukrainy, doznającej dramatu wojny. W tej aktywności wiele placówek poznańskiej kultury i także UAM albo działały wspólnie, albo indywidualnie. Podobnie środowiska artystyczne, w tym literackie.
Na innej półce repertuarowej trwa Teatr Nowy im. Tadeusza Łomnickiego. Ma także odrębną publiczność. Takie przynajmniej przekonanie, nie tylko moje, trwa od lat. Pod tym względem odsłania się rzekoma rywalizacja z Teatrem Polskim, od zawsze wikłająca widzów optujących za jedną z obu scen w arcytrudne do przełamania postrzeganie jednych przez drugich za nie mających dostatków dobrego gustu. Cenię teatr w ogóle, a też dostrzegam inwencję obu teatrów wobec widzów. W Teatrze Nowym to także różne formy ulgowych cen biletów, zachęcające całe rodziny do wejścia w progi tej oazy. A ponadto – ciekawe wydarzenia okołoteatralne, których również nie skąpi Teatr Polski.
Teatr Ósmego Dnia nie ustaje w swoich pomysłach. Od dawna wsławiony niecodziennymi realizacjami – spektaklami z posmakiem buntu i awangardy, ostatnio zaskoczył mnie – poetyckimi, które można poznać po zajrzeniu do witryny „Ósemek”, jak też bywa nazywany. Z odsłuchanych nagrań poetyckich jasno wynika, że nie stroni od uznawania wolnego słowa za święte prawo każdego twórcy.
Rydwany poetyckie. Każdej jesieni zdążają one na dwa festiwale. W ubiegłym roku na 5. Międzynarodową Konferencję Poetycką Wielkopolskiego Oddziału Związku Literatów Polskich i 44. Międzynarodowy Listopad Poetycki Oddziału Poznańskiego Związku Literatów Polskich.
W Poznaniu pojawili się poeci z różnych krajów świata, by z gronem poetów z poznańskiego środowiska i innych miast Polski wspólnie debatować, prezentować swoją twórczość i spotykać się z publicznością. Rydwany Międzynarodowej Konferencji Poetyckiej również po raz kolejny dotarły do Kalisza na 25. Międzynarodowy Aforystykon. Od 12 lat zwraca uwagę jesienne koncertowanie z poezją Aresa Chadzinikolau, muzyka i poety, którym upamiętnia swego ojca i poetę Nikosa Chadzinikolau. Te wieczory „Tribute to Nikos Chadzinikolau” skupiały zawsze w „Blue Note” poetów z Polski, Grecji i wielu innych krajów. Od kilku lat są wydarzeniem programowym Międzynarodowej Konferencji Poetyckiej, podobnie jak kaliski Międzynarodowy Aforystykon z „Potyczkami aforystów”.
Oprócz wspomnianych dwóch corocznych festiwali poetyckich, co 2 lata od 2003 r. odbywa się trzeci – „Poznań Poetów” – w Centrum Kultury „Zamek”. W 2021 r. to wydarzenie miało 10. edycję. Pandemia i jej nasilenia jednakże zakłóciły tradycyjną formułę organizacyjną – festiwal zaplanowano inaczej niż dotychczas – w trzech częściach.
W naszym grodzie działa od półwiecza Klub Literacki, którego początki sięgają 1970 r. Założył go poeta Jerzy Grupiński w ówczesnym Pałacu Kultury (przemianowanym później ma Centrum Kultury „Zamek”), który kontynuuje swoją misję. Od 2005 r. siedzibą klubu jest „Dąbrówka” w Piątkowskim Centrum Kultury Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Aktualnie Klub boryka się z dachem nad głową z przyczyn leżących po stronie PSM (zmiany w strukturze organizacyjnej i in.). Byłoby mile widziane, by Zarząd Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej wykazał dobrą wolę w przywróceniu i zapewnieniu Klubowi Literackiemu, który zresztą przyjął nazwę „Dąbrówka” od siedziby kultury na os. B. Chrobrego, tego przyjaznego miejsca spotkań pisarzy i poetów poznańskich.
Kolejnymi wyjątkowymi okolicznościami świętowania poezji, jest od 25 lat organizowana w regionie z myślą o młodych pokoleniach sięgających po poetyckie pióro – Lednicka Wiosna Poetycka. Niezmiennie ma ona swoją orędowniczkę i animatorkę w Stanisławie Łowińskiej, poznańskiej poetce, która co rok wiosną ogłasza ogólnopolski konkurs poetycki dla dzieci i młodzieży. Plony łowów młodych talentów – wiersze uczestników konkursu S. Łowińska publikuje w corocznie wydawanych antologiach. Dba także o to, by pokazać młodym poetom piękno i przekazać historię Lednicy – kolebki Polski, organizując wspólny wyjazd do tej miejscowości i spotkania z licznymi atrakcjami, m.in. zwiedzaniem pobliskiego skansenu czy artystycznymi. Młodzi sadzą co rok w lednickim Gaju Poezji kolejne drzewka, a laureaci konkursów często też przybywają na specjalne spotkania w Młodzieżowym Domu Kultury nr 1 Poznaniu, w którym S. Łowińska od lat inicjuje różne przedsięwzięcia w kulturze.
Książnice. Stojąc w pierwszych szeregach głoszących potęgę książki, zarazem organizują tak wiele wydarzeń, że sprostać uczestnictwu w nich, to doprawdy wyczyn ekwilibrystyczny z zegarami i kalendarzami. Dobry zaś zawsze ten wybór, który sprawia satysfakcję. Warto najpierw zajrzeć do witryn Biblioteki Raczyńskich i jej filii, Biblioteki Uniwersyteckiej, Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, Biblioteki Pedagogicznej, by wypatrzyć coś szczególnie interesującego w propozycjach i sprawdzić, kiedy są otwarte. I korzystać z ogromnych zasobów, czytać na miejscu bądź powracać do domu z wypożyczoną zdobyczą do lektury, by choćby oderwać się od ekranu monitora i ubogaconą świadomością ożywić postrzeganie i zyskać oddech od przytłaczającej faktografii przekazywanej na bieżąco w obrazach telewizji i wieściach z radia czy prasy codziennej.
Zamek. W tym roku latem dostęp do zamku jest utrudniony – trwa remont ulicy w jego pobliżu. Liczne rozkopy, postawione płoty od strony ul. św. Marcin i alei Niepodległości zniechęcają do poruszania się w tamtej okolicy. Zazwyczaj jednak, kto zajeżdżał do Poznania, podziwiał piękno tej budowli z bliska. A ona swoim majestatem wyrasta nieopodal Krzyży Poznańskiego Czerwca 1956. Turystów niemieckojęzycznych zawsze przyciągała historia zamku. Ileż to razy dopytywali o przewodniki, możliwość zwiedzania, fotografowania, gastronomię w tym budynku. To najczęstsze moje przygody w okolicy Centrum Kultury „Zamek”.
Przyznam, że nieraz niektóre z tych sytuacji wprawiały mnie co najmniej w zakłopotanie. Bo oto któregoś dnia miałam udzielić informacji o tym, czy kiedykolwiek w którejś z sal zamkowych były lub są organizowane dla publiczności specjalne cesarskie obiady czy kolacje z tańcami. Zaskoczona, zdumiona, sprawdziłam, czy dobrze zrozumiałam pytanie, a gdy już nie miałam wątpliwości, ugięta niewiadomą intencji, a uwrażliwiona na historyzmy, które przywołują wiedzę o tych czasach i ich dramaturgii, w odpowiedzi miałam tylko to, czym obdarowała mnie autopsja. Wyjaśniałam więc, że dobrą dotąd tradycją przed pandemią były uroczyste kolacje świąteczne, na które środowiska kultury zapraszali prezydenci Poznania. Podawałam też, nadal indagowana, lecz już o kolacje prezydenckie, kilka istotnych szczegółów o charakterze tych wieczorów i ich przebiegu.
Wzbudziwszy jeszcze większe zaciekawienie, dopytywana z coraz większym ożywieniem, informowałam także, że na co dzień CK „Zamek” podaje strawy festiwalowe: poetyckie, filmowe i wystawowe: fotografii, np. World Press Photo, i różnych innych sztuk. Przyciąga do festiwalowego stołu dyskusji i prezentacyjnego co 2 lata i młode pióra poetyckie, i poetów różnych generacji na danie główne „Poznań Poetów”. Centrum Kultury poza tym karmi milusińskich sztukami Teatru Lalki i Aktora, a kinomanów – filmami repertuaru kina „Pałacowego”. Przybysze z Niemiec czy Holandii – ku mojej uldze – przyjmowali te wyjaśnienia bardzo entuzjastycznie, gotowi zaplanować sobie jakieś popołudnie czy wieczór w zamkowych wnętrzach. Taka reakcja moich rozmówców sprawiła, że uznałam, iż najprawdopodobniej nie zdawali sobie sprawy z tego, jak może odebrać pytania o cesarskie kolacje dla publiczności w zamku, w dodatku z tańcami, mieszkanka lub mieszkaniec Poznania czy regionu Wielkopolski.
Latem ubiegłego roku zaskoczyły mnie występy zamkowej sceny teatralnej dla dzieci nad jeziorem Rusałka. Cykliczne spotkania z teatrem lalkowym w naturze, przyjeziorne, doceniła też liczna dziatwa w asyście swoich rodziców czy dziadków, wsłuchana z uwagą w przedstawienia i spontanicznie reagująca na akcję. Na wakacje 2022 poznański Teatr Lalki również przygotował kolejne spektakle nad Rusałką – potrwają aż do końca sierpnia.
Rozproszone kulturalnie. Wraz z rozluźnieniem zasad sanitarnych, zaktywizowały się także dzielnicowe czy osiedlowe centra i domy kultury. Warto obserwować, co mają w ofercie kulturalnej i dla publiczności, i dla twórców. Od dawien dawna imponuje swoją niezłomną strażą przy kulturaliach Dom Bretanii w Poznaniu. Aktualnie proponuje kolejne pobudzające zaciekawienie dania muzyczne, filmowe, taneczne i wiele innej proweniencji, mających smaki i urodę kultury francuskiej, w tym bretońskiej.
Dom Literatury. Niepokoił niepewny los Domu Literatury Biblioteki Raczyńskich. Walkę o jego przetrwanie w budynku Pracowni-Muzeum J.I. Kraszewskiego na ul. Wronieckiej 14 podjęły środowiska twórcze i publiczność, protestując przeciwko planom władz miasta. Już jesienią 2021 roku był to temat rozmów i pojawiły się wzmianki w różnych mediach o zamiarze sprzedaży tego budynku – siedziby instytucji ważnych dla poznańskiej kultury. Jednak od 16 maja 2022 r., co można przyjąć z nadzieją, Ośrodek Dokumentacji Wielkopolskiego Środowiska Literackiego w kamienicy przy ul. Wronieckiej 14 w Poznaniu wznowił działalność.
Kabaret. Rozczarowana, odnotowuję, że ten gatunek sztuki scenicznej w ostatnich latach zbiesił się i dryfuje na morzu płytkiej obsceny, bawipublicznej draki – mało w nim kunsztu satyrycznego na należnym i oczekiwanym poziomie. To podsumowanie repertuarowej dawki zniesmaczenia zafundowały mi spektakle obejrzane online. Niepoznańskie.
Może dawną dobrą markę kabaretu ratuje Zenon Laskowik. Niestety, nie miałam w ostatnich latach okazji rozgościć się na widowni jego spektakli, pozostaję więc z nadzieją na konfrontację. A że nawet wróbelki ostatnio wyćwierkały jubileusz 50-lecia kabaretu „Tey” i zapowiedziały objawienie się już w kwietniu 2022 roku Zenona Laskowika z Krzysztofem Jaślarem na deskach Sceny na Piętrze… Następne we wrześniu. Zatem perspektywa nie skarlała mimo pozornie nieznośnych zegarów, które nie mają za grosz taktu, a zwłaszcza te z nich – antyczne, wybijające godziny i tykające owym: Tak, tak…
Stefania Pruszyńska
____________________________________________________________________________
Przypisy
¹ Czesław Miłosz pytał: „Czym jest poezja, która nie ocala Narodów ani ludzi?” – w wierszu z 1945 r. „Przedmowa”, zamieszczonym we wstępie tomiku „Ocalenie”.
A tutaj dla Państwa, Szanowni P.T. Czytelnicy, kilka publikacji nawiązujących do życia literackiego w Poznaniu. W dzisiejszej publikacji wydarzenia opatrzyłam hasłem: Rydwany poetyckie. Natomiast udostępniam linkami kilka wybranych sprzed lat. Warto je przypomnieć. Zapraszam do lektury
Stefania Pruszyńska
Międzynarodowy Listopad Poetycki – 30. jubileusz kultury mądrego słowa
18. Lednicka Wiosna Poetycka. Gaj Poezji i laureaci turnieju „O Koronę Wierzbową”
I Międzynarodowa Konferencja Poetycka rozpoczęta debatami w Poznaniu