Reasumując: mieć podejrzenie o zakażeniu się wirusem nie jest tożsame z byciem osobą podejrzaną, czyli podejrzanym według formuły podanej w Kodeksie postępowania karnego ¹. W nim podejrzany to osoba, której się zarzuca złamanie prawa, czyli popełnienie czynu zakazanego prawem. Tym samym podejrzenie u kogokolwiek zakażenia (przypuszczenie o zakażeniu) nie może i nie powinno być jakąkolwiek przesłanką uprawniającą do nadawania komukolwiek statusu podejrzanej czy podejrzanego.
Zauważam ponadto, że stosowane jest równie niepoprawne określenie: „przypadek podejrzany o zakażenie” czy „przypadki podejrzane o zakażenie” − zamiast: przypadek podejrzenia o zakażenie czy przypadki podejrzeń o zakażenie albo: przypadek prawdopodobnego zakażenia czy przypadki prawdopodobnych zakażeń.
Nie znajduję uzasadnienia dla stosowania definicji „podejrzany o zakażenie” wobec obywatela podczas epidemii narażonego na zakażenie się groźnym dla zdrowia i życia patogenem, czyli na szkodę w zdrowiu, która może prowadzić do jego śmierci. Nie znajduję uzasadnienia używania tej definicji wobec potencjalnie zakażonego, czyli potencjalnie narażonego na skutki zakażenia. Dostrzegam za to negatywne skutki jej stosowania, które każą poważnie domniemywać, że istnieje związek między masowym używaniem określenia „podejrzany o zakażenie” i jego odbiorem. Połączono w tym określeniu dwa sprzeczne statusy: definicję określającą „podejrzanego” w Kodeksie postępowania karnego ze stanem zdrowia obywatela, które jest potencjalnie zagrożone. Ta kolizja od razu kłuje w oczy. Zdumiewa, że pojęcie „podejrzany o zakażenie” znalazło się w ustawie i GIS. Przytaczane powszechnie sformułowanie, bowiem w portalach urzędów, Sanepidu, mediów i innych źródeł informacji od czasu wybuchu epidemii koronawirusa w Polsce, nie mogło nie mieć wpływu na świadomość użytkowników tych dokumentów i czytelników w Internecie.
Walka z epidemią, opierająca się na wprowadzaniu specjalnych zasad bezpieczeństwa zdrowia publicznego, nakładających na społeczeństwo obowiązek ich przestrzegania, i wymierzaniu kar łamiącym te zasady, nie uzasadnia postrzegania nieświadomych zakażenia się epidemicznym patogenem jako naruszających prawo, jak sugerowałoby to określenie „podejrzany o zakażenie”.
Do kategorii podejrzanych kwalifikować się mogą jedynie osoby, którym postawiono zarzut złamania zasad (prawa). Mogą to być osoby np. świadome nosicielstwa groźnej epidemicznej choroby zakaźnej, a więc mające za sobą badanie testem potwierdzającym zakażenie (diagnozę o chorobie), a samowolnie naruszające obowiązkową kwarantannę oddaleniem się z miejsca jej odbywania, co może stanowić zagrożenie dla zdrowia innych osób. Zarzuty zaś złamania prawa czy podejrzenia o naruszenie prawa weryfikują dopiero dochodzenia i materiał dowodowy.
Stygmatyzacja nazwą wiążącą termin prawny z kodeksu karnego ze stanem zdrowia nie sprzyja ani chorym, ani zdrowym, ani walce z pandemią. Określenia: „podejrzany o zakażenie”, „podejrzany o Covid-19” nie dość że niepoprawne (błędne), alogiczne, są także stygmatyzujące, bowiem samo słowo: podejrzany ma konotacje zdecydowanie negatywne. Przede wszystkim pojęcie „podejrzany o zakażenie” odwraca uwagę od samego zakażenia, a koncentruje się na osobie, jakoby tej, której zarzuca się naruszenie prawa.
Stefania Pruszyńska
Źródło ilustracji dokumentujących artykuł: Przykładowe tzw. zrzuty z ekranu wyszukiwanych w Google publikacji z hasłem: Podejrzany o zakażenie. Zaktualizowałam je obrazami wyników wyszukiwania z 28 grudnia 2020 r. ok. godz. 15.00.