Koziołki na placu Kolegiackim wzbudziły żywe zainteresowanie niemieckich turystów. Przystawali zdumieni. Fotografowali i komentowali. Zwracali uwagę na złoty pobłysk na ich grzbietach, zadzierzyste pozy nadane im przez ich twórcę Roberta Sobocińskiego.
Stanęły tutaj w 2002 roku jako pomnik. Teraz oddychają atmosferą podziwu należnego dziełu sztuki. I to tej bez kamuflażu.
Tymczasem w grudniu są ubierane mikołajkowo. Wówczas czerwone kubraczki i takie też okrycia rogów na pierwszy rzut oka wyjątkowo silnie akcentują atrybuty ich gotowości bojowej. Jednak − o dziwo! − trzeba zauważyć, że uparciuchy choćby tylko jako tako opatulone przed mrozem − rogów już nie pokazują. Oto więc troska o koziołki z dbałością o odświętną estetykę ich wizerunku sprawiają, że dają one przykład postaw świadczących o możliwym cudzie dokonywanym tajemną a wielką mocą miłości i wołania o pokój. Przynajmniej na czas okołoświąteczny i świąt Bożego Narodzenia…
Moja wizja jest nieodległa od najlepszych intencji poznańskich przedszkolaków, którzy w asyście Straży Miejskiej co rok w mikołajki ubierają koziołki, ucieszone, że będzie im ciepło. To już tradycja.
Tekst i fot.: Stefania Pruszyńska
Fot. 1 -3: z 29 czerwca 2017 r.
Fot. 4: z grudnia 2016 r.