„Titanic” z majestatem 11-metrowego giganta-rekordzisty pochłonął aż pół miliona klocków. Zadziwia, ciekawi, dominując w sporej przestrzeni, w której Pałac Kultury i Nauki jest dostrzegalny dopiero po dłuższym lustrowaniu licznych pozostałych konstrukcji. A wszystkie je stworzyli dorośli pasjonaci kreatywnej zabawy z klockami znanej na całym świecie duńskiej firmy „Lego”, będącej od 1932 r. własnością rodziny Kirka Christiansena. Widać małą skalę konstrukcji z klocków w pudełkach twórcy tej arcyciekawej ekspozycji uznali za godną zwielokrotnienia, co też może zawsze podnieść na najwyższy poziom podniety do równie twórczych i oryginalnych inicjatyw. Dlaczego jednak wybrali na giganta „Titanic”, a nie Pałac Kultury i Nauki?
Na to pytanie trzeba szukać odpowiedzi raczej domyślnej, bowiem realizatorzy wystawy odpowiedzieli wprost − eksponatami, takimi jak choćby te na fotografiach.
„To grupa pasjonatów, którzy żyją tymi klockami. Tak naprawdę sami też finansują to przedsięwzięcie. Ich zamysłem jest przede wszystkim przybliżenie tych wspaniałych klocków szerokiej publiczności, pokazanie, że z nich można zbudować przeróżne konstrukcje” – wyjaśniał pan Łukasz Tomczak, przedstawiciel poznańskiej galerii „Pestka”, z wyraźną nutą dumy i radości podkreślając, że twórcy tej wystawy wybrali to miejsce spośród wszystkich poznańskich firm. Dodał też, że ta wystawa debiutująca w Poznaniu, w „Pestce”, jest pomyślana jako wędrowna – trafi ona do wielu polskich miast.
Przyglądałam się uważnie wszystkim tym obiektom, na których prezentację trafiłam, przyjmując zaproszenie z zaciekawieniem, bowiem zapowiedziano w nim niekonwencjonalną ekspozycję. Zresztą nieobce mi są fascynacje dzieci i ich wytrwałe ślęczenie nad budowlami, które rozbudzały zabawy klockami tej firmy. Zakupienie ich dzisiaj nie jest żadnym problemem, natomiast w czasach schyłku Polski komunistycznej była to dolarowa inwestycja w rozwój dziecięcej wyobraźni i zdolności kreatywnych, w dodatku możliwa do dokonania li tylko w „Peweksie”.
Kolos „Titanica” zadziwia, ciekawi, dominując w sporej przestrzeni, w której Pałac Kultury i Nauki jest dostrzegalny dopiero po dłuższym lustrowaniu licznych pozostałych konstrukcji. Natomiast złożone inne budowle przyciągają uwagę wieloma tematami (także historycznymi czy z okresu starożytności, w tym odwołanie do PRL-u z pojazdami z tych czasów), formami, barwami. W tych konstrukcjach tkwi moc inspiracji, którą dziecko i dorosły także może wykazywać na wiele sposobów, oczywiście − zapełniając pokoik dziecinny czy inne miejsce zabawy, jak wskazuje praktyka, wszędobylskimi kolorowymi miniaturkami różnych ludków, postaci, elementów budynków czy innych obiektów.
Science fiction mają swoją półkę poniekąd wspólną z kosmosem (Gwiezdne wojny) i chyba militariami − przeze mnie nie bardzo lubianą czy uznawaną za raczej co najmniej dyskusyjną wychowawczo, dlatego nie zbadaną przeze mnie „szkiełkiem i okiem”.
Nadal nie ma zestawów do zabaw w teatrzyk lalkowy, kukiełkowy, teatr, kino! Nadal brakuje (a nie tylko na tej wystawie, co potwierdził podczas rozmowy Ł. Tomczak i nasuwają same wnioski o ofercie handlowej sklepów z zabawkami, nawiedzanych nie tylko przygodnie) takich klocków, ciekawie pomyślanych, które mogłyby wreszcie wnieść na początek cichą i w skupieniu zabawę w teatrzyk kukiełkowy, bibliotekę, teatr, kino, operę, księgarnię, wytwórnię płyt, studio nagrań, atelier fotograficzne, pracownię artysty malarza, rzeźbiarza, pisarza, garderobę aktorki, aktora, orkiestrę symfoniczną, pracownię naukową odkrywcy, laboratorium. Jednym słowem, mogłyby zainspirować dzieci arcyciekawą tematyką, pobudzającą poznawczo. Taką zabawę w miejsce, placówkę czy postać ze sfery kultury i nauki, aktywności twórczych, potencjalnie zachęcającą także do autokreacji, śmiało można uznać za propozycję nośną w wiele idei zarówno edukacyjnych, jak i psychologicznie uzdrawiających świat dziecka. Ten pomysł o takiej tematyce zabaw, zabawek i ich projektowaniu wizualnym, a w tym tych z klocków „Lego”, w zestawach, noszę w myśli od lat jako dobrą propozycję − antidotum na to, co świat dorosłych daje dzieciom, a jest w tym nadal sporo tego, co nie jest godne naśladowania przez następne pokolenia. To propozycja w dodatku na pewno zaciekawiająca czy zapotrzebowana przez dzieci, gdyż właśnie pośród dzieci sondowałam ten temat.
Na wystawie jest jednak cyrk i postacie znanych aktorek i aktorów, stworzone z klocków.
„Tych zbudowanych zestawów w skali 1:1 nie ma w sprzedaży. Takie konstrukcje wymagają użycia bardzo wielu elementów” – objaśniał przedstawiciel galerii, zapytany przeze mnie i o to, jakie są możliwości odtworzenia takich budowli, które są prezentowane w gablotach. Niestety, nawet w wyłożonych i oferowanych do zakupienia poza salą zestawach − nie było takich, które nawiązywałyby do złożonych konstrukcji. Bo też prezentowane na wystawie realizacje tematyczne są w pełni autorskie.
Wystawa w Poznaniu była czynna 7 tygodni, od ostatniej dekady października 2014. Gdzie jest teraz? W którym polskim mieście?
Tekst i fot.: Stefania Pruszyńska