W wigilię 70. urodzin Króla Rocka, w niedzielę, 7 stycznia 2007 r., uroczysta zapowiedź programu popołudnia w poznańskim Osiedlowym Domu Kultury „Słońce”, poświęconego pamięci tego piosenkarza, była miłą niespodzianką. Istotne jest przecież nie tylko trwanie w fascynacjach, cenienie dorobku wybranego artysty, wyrażanie szacunku do niego i jego dzieła, lecz także zdolność cieszenia się nim, gdy wartości przez to dzieło kreowane są przez pokrewną duszę, talent wielbiciela, obecność na takiej uczcie wrażliwych odbiorców czy wiernych artyście fanów.
Ten koncert zorganizowała piękna dusza − dla pięknych dusz − otwartych na wartości ulotne, finezyjne, głodne wielu emocji.
Zapraszając Józefa Kolesińskiego, Bogusława Gralińskiego, Wojciecha Kordę, Piotra Bugzela, sprzymierzonych w woli złożenia hołdu Elvisowi, Krzysztof Wodniczak miał wszelkie powody uznać, że koncert będzie rzeczywistym wyrazem wspólnego wspomnieniowego ucztowania. I wprawdzie nie dojechał na to popołudnie Wojciech Korda, przebywający za granicą, i nie dołączył J. Kolesiński, lecz za to uczestniczący w urodzinowym spotkaniu fani Presleya i wykonawcy mieli chwile niemałej satysfakcji.
„Do biografii Elvisa Presleya podszedł w formie epigramu, poematu, a nawet ku chwale. W latach 50. grał w zespole Elektron…” − komentował Krzysztof Wodniczak przygotowany przez Bogusława Gralińskiego utwór, którym z wielką dokładnością i poetyckimi środkami zobrazował koleje losu piosenkarza.
Rewelacyjnie wystąpił Piotr Bugzel, nie od dzisiaj w repertuarze Elvisa rozwijający skrzydła swojego talentu. Piosenkarz ten ma te walory głosu, postawy, scenicznego ruchu, których istnienie sprawia, że odnosi się chwilami wrażenie, iż to sam mistrz Elvis zstępuje z estrady tam gdzieś zawieszonej ponad chmurami. Dynamiczne i zarazem pełne raz ciepłej, raz gorącej ekspresji prezentacje Piotra niosą to, co wzbudza zachwyt, ogarnia i zagarnia słuchaczy.
„Niedawno w Mrągowie na koncercie Presleya chwalili go: Maria Szawłowska i Wojciech Mann” − dopowiedział z uśmiechem o Piotrze Krzysztof Wodniczak.
Wprawdzie na sali w ODK „Słońce” nie było chętnych do żywiołowego tańca rock and rolla, pewnie trema i większa wola słuchania wielu zatrzymywała w miejscu. Jednak bardzo rozekscytowało śpiewanie Piotra Bugzela jedną z pań, która zdecydowała się poeksperymentować tanecznie pod wpływem emocji.
Wysłuchaliśmy w dwóch częściach takiej porcji utworów Presleya, że w końcu poczuliśmy już przysłowiowy wiatr w żaglach.
Szkoda, że ujawnił się ni stąd, ni zowąd mankament techniczny związany z mikrofonem. To nieco, jednak na krótko, przygasiło rewelacje muzyczne i głosowe wykonawcy. Piosenkom w wykonaniu Piotra Bugzela jednak nie odebrało to ani mocy, ani czaru − chwilową konfuzję z powodu mikrofonu pokonał on z wielką swobodą swoim talentem, pasją i niezwykłością interpretacji.
Stefania Pruszyńska
Fot. z archiwum Piotra Bugzela