Pandemia koronawirusa, jego śmiertelne żniwo i inne skutki koniecznego przeciwdziałania zagrożeniu zakażeniem dobitnie wskazują, że należałoby zweryfikować podejście do sytuacji, w której w jakimkolwiek zakątku świata pojawia się ognisko epidemii nieznanego, silnie zakaźnego i śmiertelnie niebezpiecznego dla ludzi wirusa. A jak można by zdławić epidemię, żeby nie przerodziła się w pandemię jak obecna nowego koronawirusa SARS-CoV-2, wywołującego ciężkie zapalenie płuc COVID-19?
Doświadczenie z początków obecnej pandemii w 11-milionowym chińskim Wuhan, w którym było pierwsze ognisko epidemiczne koronawirusa SARS-CoV-2, dowiodło, że dystansowanie, powszechna izolacja ludności w domach, przymusowa kwarantanna, obowiązek noszenia maseczek, badania objawowe i laboratoryjne materiałów od pacjentów czy czujnikowe pomiary temperatury ludzi poruszających się w przestrzeni publicznej, dokonywane przez służby miejskie, co wywoływało niejedną reakcję co najmniej zdziwienia (podwyższona temperatura wskazywała na zakażenie koronawirusem), wraz z leczeniem chorych, w tym w stawianych w błyskawicznym tempie szpitalach − mogą sprzyjać powstrzymaniu transmisji epidemicznego drobnoustroju.
Dowodem na opanowanie epidemii w Chinach miało być osiągnięte utrzymywanie się na niskim poziomie liczby nowych zakażeń, zachorowań i zgonów. Oficjalnie podawana wówczas przez chiński rząd liczba ofiar śmiertelnych (ponad 3 tys.) w porównaniu do liczby osób zakażonych (ok. 80 tys.) nadal nasuwa wiele refleksji, także spekulacji komentatorów. Chiny te dane zweryfikowały o 1290 ofiar więcej, gdy amerykański prezydent Donald Trump wszczął dochodzenie mające ustalić, czy wirus pochodził z laboratorium. Wówczas też Mike Pompeo, amerykański sekretarz stanu, wezwał Chiny do przedstawienia kompletnych informacji o przebiegu początków epidemii. Te zaś przypadły na koniec 2019 roku.
Ten etap, ogłoszony w kwietniu jako powstrzymanie epidemii w Kraju Środka, został okupiony − jak wynikało z licznych doniesień i obrazów walki Chińczyków z epidemicznym koronawirusem, upowszechnianych w mass mediach i przekazach przedzierających się do mediów społecznościowych − gigantycznym wysiłkiem służb medycznych, ofiarami śmiertelnymi także pośród lekarzy, naukowców i personelu medycznego i cierpieniami wielu ludzi.
A trzeba też wiedzy np. o podjętych przez Chiny niemal pionierskich działaniach podczas rozwoju epidemii koronawirusa, np. wysiłku organizacji EMT z Syczuanu czy Szanghaju (China International Emergency Medical Team i National Emergency Rescue Team z Szanghaju). Do Wuhan 3 lutego Chiny skierowały 4 z 5 oddziałów ratunkowych EMT, sklasyfikowanych przez WHO (Szanghaj, Guangdong, Tianjin, Syczuan). EMT to samowystarczalne zespoły medyczne przygotowane na pomoc w sytuacjach kryzysowych na szczeblu międzynarodowym i krajowym dla odciążenia lokalnych systemów leczniczych. Leczą pacjentów wymagających opieki medycznej w nagłych wypadkach. Są to pracownicy rządowej służby zdrowia, członkowie organizacji charytatywnych, organizacji wojskowych i międzynarodowych: lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni.
„Chińskie zespoły ratownictwa medycznego EMT pomogły założyć i obsługiwać jedną z najszybszych chińskich reakcji na epidemię tego rodzaju, aby pomóc przypływowi pacjentów w czasie epidemii” − informowało w publikacji WHO z 9 marca 2020 pt. „Chińskie zespoły ratunkowe wspierają odpowiedź COVID-19”.
„Oddziały [przyp. mój: S.G.P.] zostały rozmieszczone, aby wesprzeć budowę i funkcjonowanie szpitala z kwadratową kabiną w celu rozwiązania rosnącej liczby przypadków i ograniczonej liczby łóżek szpitalnych”.
Sichuan Emergency Medical Team wysłało ponad 170 członków zespołu do miasta Wuhan. Zespół ten był odpowiedzialny za leczenie ciężkich i krytycznie chorych pacjentów na dwóch oddziałach intensywnej terapii z 80 łóżkami.
Zahamowanie epidemii jednak okazało się nietożsame z całkowitym jej wygaszeniem. Obecnie w Wuhan z uwagi na zaskakujący nawrót zachorowań, przypisywany importowi wirusa przez przyjezdnych, przeprowadza się testowanie przesiewowe.
Trudno ocenić szanse na całkowite wygaszenie transmisji koronawirusa wobec jej już pandemicznej skali, którą wywołało przeniesienie go z Chin na inne kontynenty. Dynamika rozprzestrzeniania SARS-CoV-2 w różnych krajach miała i ma nadal niejednakowe tempo. Skala skutków, które wywołuje, jest również zróżnicowana. Pierwszą zaś odpowiedzią na zagrożenie jest konieczność walki z nim. Ta konieczność jednak, jak się okazuje, nie jest jednakowo pojmowana przez rządy poszczególnych państw.
Dlaczego nie można było opanować epidemii w samym Wuhan, by wirus nie wyruszył w czarną wędrówkę na cały glob?
Odpowiedzi może być wiele tysięcy. Tak działają systemy, tak trudno zapanować nad żywiołami biologicznymi i szybko ustalić, czym jest zagrożenie. I tak skomplikowane są relacje międzynarodowe. Takie są możliwości organizacyjne, taka szybkość przeciwdziałania, przyjęte tryby postępowania…
Wraz z analizą wielu materiałów prasowych, prześledzeniem wybranych naukowych doniesień i uważną obserwacją obrazów docierających z Internetu z różnych miejsc zmagań z koronawirusem, moje zdumienie narastało.
Aż bił w oczy fakt, że w dużym zainteresowaniu świata epidemią w Chinach dominuje niemal wyłącznie obserwacja z komentarzami. Jakby w dobie globalizmu wybuch epidemii śmiercionośnego wirusa był li tylko problemem Chin. Niestety, przyczyn tej sytuacji było wiele.
O nowym wirusie w Chinach na początku stycznia 2020 informowała WHO. Światowa Organizacja Zdrowia WHO pierwsze oświadczenie w sprawie koronawirusa w Chinach wydała 9 stycznia.
„Chińskie władze dokonały wstępnego ustalenia nowego […] koronawirusa, zidentyfikowanego u hospitalizowanej osoby z zapaleniem płuc w Wuhan. Chińscy badacze przeprowadzili sekwencjonowanie genów wirusa przy użyciu izolatu z jednej pozytywnej próbki od pacjenta. Wstępna identyfikacja nowego wirusa w krótkim czasie jest znaczącym osiągnięciem i pokazuje zwiększoną zdolność Chin do radzenia sobie z nowymi epidemiami” − WHO podało w oświadczeniu z 9 stycznia 2020 r.
Wówczas jeszcze niewiele wiedziano o nowym wirusie.
„[…]testy laboratoryjne wykluczyły SARS-CoV, MERS-CoV, grypę, ptasią grypę, adenowirusa i inne powszechne patogeny układu oddechowego” − WHO takie informacje otrzymało od władz Chin.
W tym samym oświadczeniu WHO opiniowało, że Chiny „mają duże możliwości i zasoby w zakresie zdrowia publicznego, aby reagować na wybuchy chorób układu oddechowego i zarządzać nimi. Oprócz leczenia pacjentów pod opieką i izolowania nowych przypadków, gdy mogą zostać zidentyfikowani, urzędnicy zdrowia publicznego nadal koncentrują się na ciągłym śledzeniu kontaktów, przeprowadzaniu ocen środowiskowych na rynku owoców morza i badaniach w celu zidentyfikowania patogenu powodującego wybuch”.
„Na całym świecie nowe koronawirusy pojawiają się okresowo w różnych obszarach, w tym SARS w 2002 r. I MERS w 2012 r. Kilka znanych koronawirusów krąży u zwierząt, które nie zainfekowały jeszcze ludzi. W miarę poprawy nadzoru prawdopodobnie zostanie zidentyfikowanych więcej koronawirusów” − objaśniało WHO.
Wiadomo było też z tego oświadczenia, że w tamtym momencie WHO „nadal ściśle monitoruje sytuację i wraz ze swoimi partnerami jest gotowa udzielić Chinom wsparcia technicznego w celu zbadania i zareagowania na tę epidemię”.
Nie było jeszcze wystarczających informacji o samym nowym koronawirusie, czekano na te od Chin, by umożliwiły zrozumieć sytuację, w tym stan epidemiologiczny, epidemiologię wybuchu epidemii i obraz kliniczny. Te informacje miały pomóc władzom w innych krajach w wykrywaniu i reagowaniu na przypadki chorób objawiających się zapaleniem płuc. A takie już zgłaszano i identyfikowano na międzynarodowych lotniskach u pasażerów mających w historii podróży jej cel: Wuhan. Zgłaszano te zachorowania w Wuhan.
WHO, powołując się na brak wystarczających informacji od Chin nt. wirusa, jeszcze pod koniec stycznia nie zalecało ograniczeń w podróżach czy handlu z Chinami.
W informacji prasowej (z 15 stycznia 2020 r.) pt. „Wybuch koronawirusa pokazuje, że Azja musi przyspieszyć przygotowania” WHO podaje o powiadomieniu na początku stycznia Chin o 41 osobach hospitalizowanych w Wuhan z powodu tajemniczego szczepu zapalenia płuc i wskazuje, że „Wielu było pracownikami lub odwiedzających rynek żywych zwierząt.”. Ta informacja znalazła się pośród najbardziej komentowanych i analizowanych także przez naukowców, dociekających źródeł nowego groźnego patogenu. Gdy uwagę przykuły nietoperze azjatyckie, które znalazły się w menu niektórych Chińczyków, chińskie władze zakazały najpierw w regionie Wuhan handlu i spożywania mięsa dzikich zwierząt, a niedawno wprowadziły taki zakaz w całym kraju.
Sytuacja w Azji. Kraje azjatyckie miały już srogie doświadczenie z epidemiami (np. w 2003 r.) i wyczuliły się po nich na zwiększanie bezpieczeństwa zdrowotnego, tak oceniło WHO sytuację 15 stycznia w porównaniu z tą czy 10 lat temu i wskazało, że: „37 krajów i obszarów tworzących region Zachodniego Pacyfiku, od Mongolii po Nową Zelandię, poczyniło znaczne postępy we wzmacnianiu systemów gotowości i reagowania, kierowanych przez WHO. Większość ma teraz centra operacji kryzysowych i zespoły szybkiego reagowania oraz wprowadziły programy szkolenia epidemiologicznego w terenie oraz systemy nadzoru oparte na zdarzeniach w celu wczesnej identyfikacji i monitorowania.”.
Rząd Państwa Środka zwracał się o pomoc w walce z koronawirusem do Unii Europejskiej. W tej sprawie premier Chin Li Keqiang na początku lutego 2020 rozmawiał z Ursulą von der Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej. Otrzymał obietnicę, że pomoc taką otrzyma.
„Von der Leyen oświadczyła, że UE z szacunkiem odnosi się do kroków podjętych przez chińskie władze na rzecz opanowania epidemii. Zapewniła też, że Unia jest skłonna ułatwić Chinom szybki zakup potrzebnego zaopatrzenia od krajów członkowskich” − informowały chińskie media.
Czechy, najbardziej aktywne w akcjach pomocy humanitarnej, słały taką do Chin, lecz również do Hiszpanii i Włoch, w których epidemia osiągała w krótkim czasie niewyobrażalne apogea z wysoką śmiertelnością. Humanitarny cel tej pomocy jednak to nie to samo, co merytorycznie związany z potrzebami sprzętowymi i środków ochrony osobistej służb medycznych aż uginających się od diagnozowania i leczenia naraz tysięcy chorych, w tym setek wymagających intensywnej opieki medycznej.
Wkrótce zaczęto mówić o zagrożeniu epidemią w większej skali. Odczytywałam wówczas te sygnały i opinie jako cyniczne wobec możliwego dramatu całego świata i Chin pozostawionych samym sobie na polu walki z silnie zakaźnym i groźnym SARS-CoV-2, choć tak często dających dowody woli współpracy naukowców i lekarzy chińskich z naukowcami i lekarzami na świecie.
„Chiny są gotowe do zwiększenia wymiany informacji i poszerzenia współpracy ze społecznością międzynarodową, w tym z Unią Europejską, by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa” − wypowiedź chińskiego premiera w rozmowie z szefową KE Ursulą von der Leyen podała Agencja Xinhua.
Tymczasem nie wykorzystano moim zdaniem wielu możliwości − jednych zapewne z przyczyn politycznych, innych z niedostatków wyobraźni, a jeszcze innych z powodów nie do ustalenia.
Dostrzegłam w miarę wcześnie potencjalnie możliwe rozwiązanie sytuacji − zdławienia w zarodku epidemii. Zastanawiałam się, dlaczego takiego (lub alternatywnego) rozwiązania nie przygotowano w ramach planów bezpieczeństwa. Później korektę wniosła ocena realiów, które wiele mówiły o tym, jak nieprzewidywalną dramaturgię może wywołać narastanie epidemii.
Co mogłoby więc być rozwiązaniem? Niewątpliwie można by takie przygotować na przyszłość. Wymagałoby ono stworzenia odpowiednich warunków. Te zaś są zależne od wielu czynników, co zapewne jest wiedzą nie tylko polityków czy ekspertów w dziedzinie epidemiologii, obecnie wzbogaconą o trudne doświadczenie wyniesione z analizy przebiegu epidemii w Chinach i w macierzystych krajach podczas rozwoju pandemii. To rozwiązanie dotyczyłoby regionu nowej epidemii i dałoby szansę nie tylko na powstrzymanie transmisji odkrytego niebezpiecznego wirusa, który zaczynałby już zabijać ludzi, lecz umożliwiłoby całkowite opanowanie sytuacji.
U podstaw tego rozwiązania, które postuluję, leży diagnostyka testowa. Nie mogłaby być ona li tylko prowadzona w formie testowania wybiórczego, losowego, czyli przesiewowa, lecz musiałaby być powszechnym badaniem testowym ludności regionu czy kraju, w którym pojawia się ognisko nowej epidemii.
W sytuacji zaś kryzysu podobnego do dzisiejszego, czyli pandemii jakiegoś kolejnego śmiercionośnego i agresywnego drobnoustroju, której powstrzymanie warunkowałoby np. ocalenie ludzkości na Ziemi, mógłby to być test globalny. Taki test teraz, podczas pandemii koronawirusa, bardziej może się kojarzyć ze scenariuszem rodem z powieści science fiction niż z czymkolwiek realnym i ad hoc zapotrzebowanym.
O ile przeprowadzenie testu powszechnego w regionie wybuchu epidemii byłoby związane ze zbadaniem jednego dnia całej populacji regionu, co zdaje się realne gdy region nie jest zbyt zaludniony, o tyle per analogiam: testowanie kraju czy globalne − całej populacji jednego dnia w danym kraju czy każdym kraju świata nie ma i pewnie długo jeszcze nie będzie miało perspektywy z uwagi choćby na zawiłości sytuacyjne, polityczne, nie mówiąc już o braku organizacyjnej gotowości do takiego wyzwania czy kwestiach ekonomiczno-finansowych, a także innych pragmatycznych.
Metoda testowania powszechnego tymczasem zracjonalizowałaby walkę z każdym zagrożeniem epidemicznym powstałym w którymkolwiek z zakątków świata czy regionie któregokolwiek kraju. Rozwiązanie to stanowiłoby najwłaściwszą odpowiedź na globalizm (kontakty, relacje, przepływ ludzi z różnych kontynentów). Co więcej, wykrywanie zakażeń metodą powszechnego testowania, zwłaszcza obowiązkowego, mającego umocowanie w prawie (obowiązkowe podczas epidemii, a jednocześnie zagwarantowane każdemu obywatelowi w ramach systemu ubezpieczeń społecznych, nadzorowane przez uprawnione służby sanitarne i medyczne, aby nie dopuszczać badań testami bez atestu i nadużyć), mogłoby być drogą do całkowitego powstrzymania transmisji patogennego drobnoustroju.
Wreszcie trzeba też zadać kolejne, a najważniejsze pytanie: Na cóż człowiekowi zakaźny odzwierzęcy wirus, który może zabić jednych, a obciążać układ immunologiczny innych?
Dlatego podczas epidemii groźnego patogenu trzeba uczynić wszystko co możliwe, by się chronić przed zakażeniem nim. Profilaktyka sprowadza się do przestrzegania reżimów sanitarnych: dbałości o higienę stosowania środków ochrony osobistej (maseczki, rękawiczki), dystansowania i izolacji domowej, pracy i nauki zdalnej itp.
Dotąd powszechnego testowania nie zastosowano w walce z jakąkolwiek epidemią. Z informacji o sytuacji w Korei Południowej − kraju bodaj dobrze sobie radzącemu z epidemią SARS-CoV-2 w Azji Wschodniej wynika, że wprowadzono w nim badania przesiewowe, lecz na większą skalę niż gdzie indziej. Ciekawi też sytuacja epidemiczna na Tajwanie i stosowane tam metody walki z epidemią. Z sygnałów wynikałoby, że podjęto tam wiele działań wyprzedzających już od momentu pierwszych komunikatów z Wuhan o śmiertelnych przypadkach zakażeń nieznanym wirusem.
Co może warunkować testowanie powszechne. Na pewno nie powinno ono być prowadzone bez normy prawnej nakazującej obywatelom taki obowiązek w sytuacji zagrożenia epidemicznego. Następne kwestie dotyczą decyzji administracyjnych o zamknięciu granic regionu, w którym wybucha epidemia, śledzenie ruchu ludności do innych regionów czy poza kraj w okresie jej początków aż do momentu zamknięcia regionu. Najtrudniejsze zdaje się szybkie stworzenie testu na nowy nieznany patogen, jego wyprodukowanie w ilości dostosowanej do liczebności mieszkańców zamkniętego regionu. Kolejny etap obejmowałby organizację i przeprowadzenie jednego dnia testu powszechnego oraz działania związane z rozlokowaniem osób zakażonych w szpitalach lub specjalnie przygotowanych na kwarantannę miejscach. Służyłoby to oddzieleniu osób zakażonych od reszty populacji, leczeniu chorych i udzieleniu potrzebnej pomocy osobom poddanym kwarantannie.
Najmniej pewny element tej taktyki i metody, obciążony ryzykiem niewykrycia w pełni migracji wirusa poza region, byłby związany z przemieszczaniem się ludzi z regionu do innych regionów przed zamknięciem granic. Dlatego ważne niezwykle byłoby szybkie reagowanie zamknięciem granic regionu i jednoczesnym ogłoszeniem epidemii. Także bardzo wczesne zgłoszenie sytuacji potencjalnego zagrożenia epidemią sąsiednim regionom, jeszcze przed zamknięciem granic, ostrzeganie ludności o zagrożeniu za pomocą środków masowej komunikacji, ewidencja ruchu ludności przed zamknięciem granic (problematyczna), jej konieczne ramy czasowe, wykrywanie zakażeń poza regionem.
Wspomaganie badania testami w regionie wybuchu epidemii. Z uwagi na skalę wszystkich koniecznych działań powszechne testowanie najpewniej wymagałoby działań np. międzynarodowej pomocowej ekipy interwencyjnej, rokującej najlepiej, gdyby ją stworzyć na stałe.
Cały świat powinien też regionowi z nową epidemią pomóc jak najszybciej i w każdy możliwy sposób, zwłaszcza w przeprowadzeniu badań i diagnostyce.
Efektem pożądanym i możliwym do osiągnięcia może być zdławienie epidemii z daniem pomocy medycznej potrzebującej jej osobom zakażonym, a pozostałym osobom zakażonym − zapewnienia dobrych warunków kwarantanny w specjalnie przygotowanych miejscach (poza domem). Osoby nie zakażone nie byłyby zmuszone do profilaktyki izolacyjnej, nie byłoby zamrożenia gospodarki i innej działalności. Oczywiście, wiele zależałoby najpierw od dopełnienia wszystkich konieczności niezbędnych do pełnego zamknięcia granic regionu. Później − jej skuteczność warunkowałaby szybkość stworzenia testu i przeprowadzenia powszechnego badania. W przypadku przedłużania tych etapów trzeba by uwzględnić najprawdopodobniej już wielką liczbę zakażonych oraz chorych.
Moim zdaniem, z testowania powszechnego w pierwszym ognisku epidemii wynikałoby wiele korzyści związanych z uniknięciem rozprzestrzenienia patogenu na cały świat. A najważniejsza z nich − to ocalenie zdrowia i życia milionów ludzi − Stefania Golenia Pruszyńska
Innych korzyści ze zastosowania metody powszechnego testu przeprowadzonego jednego dnia ze wsparciem pomocowej interwencyjnej specjalnej ekipy międzynarodowej w regionie − pierwszym ognisku epidemii może być bardzo wiele, nie wszystkie nawet można przewidzieć. O tym wzmiankuję w dalszej części artykułu.
Testowanie powszechne mogłoby gwarantować szybkie powstrzymanie emisji silnie zakaźnego wirusa.
To szansa dla wszystkich na świat rozumnie zorganizowany, humanitarny, bezpieczniejszy, umiejętnie zarządzający wszystkimi swoimi zdobyczami: moralnymi, nauki, dorobkiem kultury i gospodarczym. Szansa na świat skutecznie pokonujący zagrożenia, minimalizujący koszty ludzkie: zdrowie i życie i inne.
Z przebiegu obecnej pandemii widać skutki braku czy niedostatku działań na pierwszym etapie, gdy w chińskim Wuhan epidemia już wyraźnie stawała się żywiołem (mimo zamknięcia granic regionu) − w rezultacie wirus został przeniesiony do wszystkich krajów świata. Liczba ofiar na świecie wzrasta i sięga już setek tysięcy ludzkich istnień. Dynamicznie też wzrasta liczba osób zakażonych.
Jakie korzyści z powszechnego testu w regionie pierwszego ogniska epidemicznego? Gdyby taka akcja testowania objęła jednego dnia wszystkich zamieszkujących dany region kraj i przebywających na jego terytorium, czyż nie umożliwiłaby pełnej kontroli nad emisją wirusa i np. nie sprzyjałaby uniemożliwieniu jego rozprzestrzeniania się poza granice? A w samym regionie z ogniskiem epidemicznym − czyż nie umożliwiałaby od razu zapanowania nad dalszym przenoszeniem wirusa z człowieka na człowieka?
Ważne niezwykle byłoby pełne zamknięcie granic regionu i kraju (bez wyjątków wyjazdowych czy przyjazdowych) oraz przygotowanie wystarczającej ilości środków ochrony osobistej, wyposażenie w nie mających poprowadzić badania testowe i zapewnienie ich wszystkim służbom medycznym oraz pomocowym. Na dalszym etapie konieczne byłoby przetestowanie wszystkich osób zatrudnionych w służbach medycznych i pomocowych zajmujących się przeprowadzeniem testu ludności, diagnostyką, wydawaniem wyników i osobami z potwierdzonym zakażeniem. Znaczenie miałoby także odkażanie personelu przed wyjściem z placówek diagnostycznych czy leczniczych oraz nieustanne testowanie wszystkich osób ze służb medycznych i pokrewnych. Permanentne testowanie i izolacja zakażonego personelu (kwarantanna, leczenie) stawiałyby barierę dla ekspansji wirusa z otoczenia, które miało najbliższy kontakt z zakażonymi pacjentami.
Tragiczna faktografia pandemii koronawirusa, podczas której już tak wielu lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników szpitali zmarło z powodu COVID-19, jednoznacznie wskazuje, jak ważna jest ostrożność, ochrona osobista i szybko uzyskiwana wiedza o zakażeniu. Zaniedbania mogą kosztować życie i jednocześnie przyczyniać się do transmisji wirusa poza placówki medyczne.
Pilne: stworzyć specjalną międzynarodową ekipę ds. pomocy interwencyjnej. W przypadku zmiany metod na sugerowaną przeze mnie (przetestowanie wszystkich w pierwszym regionie lub kraju pierwszego ogniska epidemii) problemem mogłoby być szybkie przygotowanie testu na dany patogen dla wszystkich mieszkańców określonego regionu (najlepiej całego kraju). Przezwyciężyć tę trudność mogłaby m.in. specjalistyczna, przygotowana do szybkiego reagowania na taką konieczność odpowiednio liczebna i dobrana pod względem kwalifikacji grupa międzynarodowa ds. pomocy interwencyjnej. Mająca, rzecz jasna, także do dyspozycji odpowiednie zabezpieczenie sprzętowe itp., umocowania prawne, decyzyjne, kompetencyjne itp.
Od strony kosztowej całe przedsięwzięcie mogłoby bazować na partycypacjach krajów: finansowych, monetarnych, sprzętowych według wartości wniesionego wyposażenia, kosztów zatrudnienia i innych, opartych o porozumienia, umowy itp. Zarządzanie czy też nadzorowanie tymi funduszami wymagałoby przyjęcia ram organizacyjnych, tj. powołania nowej organizacji międzynarodowej bądź działania pod skrzydłami już istniejącej.
Natychmiastowa pomoc całego świata dla kraju z rozwijającą się epidemią. W obecnym stanie organizacji struktur leczniczych i diagnostycznych czy możliwości ekonomicznych albo za małej na przykład personalnej obsady szpitali i innych placówek bądź służb z pewnością absolutnie potrzebne byłoby skierowanie pomocy całego świata do danego kraju, w tym zwłaszcza tej, która wsparłaby w pierwszej kolejności przygotowanie dobrej jakości testu i jego produkcji. Kolejny etap: organizacja testowania i szybkiej diagnostyki i dotycząca przemieszczenia osób zakażonych do wyznaczonych i przygotowanych miejsc kwarantanny (odpowiedni transport), by zapewnić im właściwe warunki, jeśli nie wymagają intensywnych form pomocy medycznej. Osobom zakażonym, z niepokojącymi objawami − w pierwszej kolejności należałoby zagwarantować w szpitalach wysokospecjalistyczną pomoc i opiekę, co w skali działania metodą powszechnego testu niewątpliwie wymagałoby wcześniejszych przygotowań bazy. Niedostatek kadr mogłaby uzupełniać pomoc międzynarodowa. Szczegóły organizacyjne dotyczące testu to kwestia wyboru sposobów (np. testowani czekają na wynik w wyznaczonych miejscach) i określenia zadań służb i osób powołanych do przeprowadzenia testów.
To ogromne wyzwanie organizacyjne, lecz warte wszystkiego, gdy może ochronić życie ludzkie. A co szczególne − służyć jego ochronie i minimalizowaniu ofiar w regionie (czy kraju) dotkniętym epidemią i jednocześnie uniemożliwić przeniesienie epidemicznego wirusa do innych regionów czy krajów.
Idea ze wszech miar głęboko humanitarna. Humanitaryzm powszechnego testowania w pierwszym miejscu wybuchu epidemii znalazłby pełny wyraz w tym, że osoby nie zakażone nie byłyby narażone na zakażenie, gdyby wykonanie testu i diagnostyka zorganizowane były szybko i sprawnie, osoby zakażone miałyby zagwarantowane: przygotowane lokum do odbywania kwarantanny i wysokospecjalistyczną pomoc medyczną.
Powszechne badanie testowe w regionie wybuchu epidemii, przeprowadzone jednego dnia (z szybko uzyskanym wynikiem), wskazałoby od razu, kto uległ zakażeniu w całej populacji pierwszego regionu epidemii.
Po równolegle przygotowanej i przeprowadzonej szybkiej akcji wyizolowania osób zakażonych do miejsc na kwarantannę czy do szpitali − nie byłoby nosicieli bezobjawowych w przestrzeni publicznej, miejscach pracy i domach − Stefania Golenia Pruszyńska
Test kontrolny (lub dwa w razie niejasności) mógłby jednoznacznie potwierdzić faktyczny stan każdej testowanej osoby. Gdyby zaś dużo wcześniej, przed epidemią, społeczeństwo było informowane, jak przebiegałaby taka konieczna akcja, widziałoby obiekty i ich wyposażenie do kwarantanny czy lecznice specjalne, miałoby zaufanie do władz państwa czy służb sanitarnych, medycznych i angażowanych w ramach pomocy interwencyjnej ekip międzynarodowych − można by było uniknąć incydentów i w pełni zapanować nad epidemią, zapewniając bezpieczeństwo.
Najwłaściwsza odpowiedź na globalizację. Zapobieganie zagrożeniom metodą szybkiego testowania całej populacji regionu czy kraju, w którym pojawiałaby się groźna nowa choroba zakaźna i byłyby już ofiary śmiertelne, w przyszłości mogłoby się stać normą. (Obecnie praktykowane testowanie przesiewowe ma luki, nie diagnozuje całej populacji). Wcielenie idei całościowego testowania w praktykę wymagałoby dogłębnej zmiany w podejściu do zagrożeń epidemicznych, restrukturyzacji wszystkich systemów, całkowitego przeobrażenia ich organizacji i stworzenia z wyprzedzeniem odpowiedniej bazy placówek specjalnych w poszczególnych regionach, dostosowanej do liczby mieszkańców i szacowanego zapotrzebowania na wypadek masowych zdarzeń losowych (kataklizmów), a zwłaszcza epidemii. To byłaby jednak najwłaściwsza odpowiedź na postępującą globalizację, wielostronną współpracę angażującą ludzi, przepływ ludzi między krajami (handlowy, gospodarczy, naukowy turystyczny, prywatny).
Koncentracja na powszechnym testowaniu ludności i zorganizowaniu dobrych warunków izolowania osób zakażonych i leczenia chorych wniosłaby dodatkową korzyść.
Badanie testem na zakaźny wirus całej populacji w pierwszym rejonie wywołanej przez niego epidemii nie uzależniałoby w takim stopniu bezpieczeństwa epidemicznego ludności od stworzenia szczepionki, jak w przypadku rozprzestrzenienia się patogenu na kolejne regiony − Stefania Golenia Pruszyńska
Szczepionka mogłaby być opracowywana równolegle na wypadek zaistnienia konieczności profilaktycznego jej aplikowania ludności. Wobec możliwości mutowania wirusa i tak jest dyskusyjne jej zastosowanie, gdyby nie była zaktualizowana (per analogiam choćby szczepionka na grypę − wymaga co rok modyfikacji).
Jak walczyć z pandemią koronawirusa? Najwyższą koniecznością jest unikanie kontaktu z osobami zakażonymi.
WHO na swojej oficjalnej stronie w części: Pogromcy mitów informuje, że na pandemicznego wirusa SARS-CoV-2 nie ma obecnie żadnego leku ani szczepionki.
Wiadomo też z rożnych doniesień prasowych, że podejmowane są inicjatywy leczenia osoczem wyleczonych i lekami stosowanymi w terapiach innych chorób wirusowych czy również niewirusowych. Wiele też sygnałów o różnych rewelacjach badawczych i stosowaniu leków m.in. na schorzenia wątroby. Te wszystkie próby są również analizowane przez WHO, a zwłaszcza ryzyko ich stosowania, skuteczność czy w ogóle przydatność.
Nie ma szczepionki. Trwają liczne próby jej stworzenia, wymagające perspektywy co najmniej roku czy dwóch (wg wielu naukowców stworzenie szczepionki wymaga wielu lat, krócej zaś trwa jedynie aktualizacja już stworzonych i stosowanych szczepionek przeciwko znanym chorobom).
Z najnowszych nowinek wynika zaś, że nawet gdy szczepionka zostanie stworzona i będzie już dopuszczona do produkcji i aplikacji (dopiero za ponad rok, jeśli nie później), nie starczy jej na potrzeby wszystkich krajów świata i w pierwszej kolejności trafi do tych, którzy będą w jakiś sposób uprzywilejowani.
Trzeba też wiedzieć, że SARS-CoV-2 może się zakazić każdy, bez względu na wiek. Nie jest prawdą, że tylko osoby starsze są najbardziej podatne na infekcję tym patogenem. Natomiast pandemiczny wirus może być groźniejszy dla osób schorowanych i starszych.
Teraźniejszość − profilaktyka antykoronawirusowa. Sytuacja pojawienia się nieznanego dotąd, nowego śmiercionośnego i silnie zakaźnego wirusa wymagała i nadal wymaga zalecania ludności wielu działań samoobronnych.
Gdy 11 marca dyrektor generalny WHO dr Tedros Adhanom Ghebreyesus ogłosił pandemię, zaakcentował, że jest ona po raz pierwszy kontrolowana.
I rzeczywiście, dotąd nie było tak nagłośnionej i obserwowanej przez cały świat: rządy, naukowców i ludność kampanii informacyjnej o walce z epidemicznym wirusem.
Niezwykle ważne się stało zminimalizowanie kontaktów − domową kwarantanną, konieczne się okazało zamrożenie działalności gospodarczej, kulturalnej, życia społecznego. Najpierw w chińskim Wuhan, lecz już wkrótce wraz z wyraźnym narastaniem epidemii poza Chinami − w kolejnych państwach, aż w końcu − na całym świecie.
Żaden kraj na świecie nie był przygotowany. Silnie zakaźny koronawirus z jednej strony, a z drugiej brak antidotum wymusił profilaktykę izolacyjną ludności. To sposób na ograniczanie transmisji wirusa czy przerywanie łańcuchów transmisyjnych, lecz niekoniecznie efektywny.
Od zasad sanitarno-epidemiologicznych wprowadzonych w związku z pandemią niektóre kraje zamierzają już powoli odchodzić, w tym ostrożnie takie zmiany wprowadza Polska.
Długa kwarantanna domowa, unieruchomienie większości działów gospodarki i pozostałych dziedzin wywołują zniecierpliwienie, zmęczenie, naciski na rządy. Wielu odczuwa skutki unieruchomienia w domach, zdalnej pracy i nauki, zamknięcia instytucji publicznych i wielu dziedzin, firm − nie tylko ekonomiczne.
Zwracam jednak uwagę na to, że sprzeczność między racjami przemawiającymi z jednej strony za priorytetową ochroną zdrowia i życia ludności, a z drugiej za wyobrażonym i oczekiwanym powrotem do normalności w sytuacji dalekiej od takiego stanu, gdyż pandemia koronawirusa trwa, jest nie lada komplikacją decyzyjną. Niestety, najczęściej obarczoną szarżą na okopy wartości humanitarnych − uznaniem za priorytetowe argumentów pozazdrowotnych − Stefania Golenia Pruszyńska
Można się obawiać skutków także tzw. odmrażania − zarówno psychologicznych, jak i nasilenia zachorowań. W naturze ludzkiej tkwi wiele zagadek, a na znoszenie zaleceń (nakazów, obostrzeń bezpieczeństwa) reakcje mogą być również takie, które niesie znane porzekadło: „Hulaj dusza, piekła nie ma!”, czyli mimo nakazów utrzymania części rygorów sanitarnych i swoistej arytmetyki: ile osób, w jakiej odległości w kawiarni, restauracji, szkole, przedszkolu − masowego przyjmowania, że już „chyba” nie ma żadnego zagrożenia.
P y t a n i e: jak ma się tendencja odchodzenia od rygorów koniecznych w pandemii do ostrzeżenia dr. Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, dyrektora generalnego WHO, by nie spieszyć się z łagodzeniem obostrzeń i tzw. odmrażaniem gospodarki, aby nie nastąpiło odrodzenie śmiercionośnego koronawirusa tam, gdzie się zdaje słabnąć jego transmisja?
Pragmatyka. Zwalczanie chorób epidemicznych w obecnie praktykowanych formach profilaktyki opiera się na trzech filarach: decyzjach rządu, zaleceniach WHO i każdym obywatelu. Decyzje rządu w Polsce realizują samorządy.
Profilaktykę regulują zalecenia, zakazy, ograniczenia na podstawie norm ustawowych i innych aktów prawnych. Bardzo wiele zależy od postaw ludzi i podporządkowania się, czyli uznania zaleceń czy administracyjnych obowiązków, zakazów. Liczne akcje informacyjne, aktualizowane informacje stanowią drogowskazy, jak należy się chronić, co jest wymagane, by ta ochrona sprzyjała dobru wszystkich.
Nie we wszystkich krajach dba się o informowanie społeczeństw o zagrożeniu. Ostatnio głośno o takich zarzutach stawianych przez mieszkańców Brazylii. Być może też dlatego w krajach Ameryki Południowej koronawirus zbiera tak wielkie żniwo, że cały region już jest postrzegany jako potężne ognisko pandemii. Statystyki zakażeń i zgonów przytłaczają. A te sumowane na podstawie oficjalnych danych zgłaszanych przez rządy poszczególnych krajów i tak najczęściej są krytykowane za niedoszacowanie.
Obraz sytuacji podczas pandemii, zwłaszcza selektywny, skupiony na pojedynczych wydarzeniach czy ekstremalnych obrazach filmowych, fotografiach, może z kolei dezorientować. Warto to zawsze mieć na uwadze.
⇒ UWAGA! W Internecie (a także poza nim) pojawia się wiele fake newsów na temat koronawirusa, czyli nieprawdziwych informacji (wprowadzających w błąd).
WHO podaje w swoim portalu ich listę i każdą z nich dementuje w części informacji publicznej: Pytania i odpowiedzi pod hasłem: Pogromcy mitów.
Podobnie fake newsom wydał wojnę Parlament Europejski.
Są one dementowane również w portalach rządowych, w tym: Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektora Sanitarnego oraz na oficjalnych stronach rządowych w mediach społecznościowych.
T e s t o w a n i e w P o l s c e. Nie jest powszechne, lecz służy najczęściej do weryfikacji wstępnych diagnoz postawionych osobom wykazującym niepokojące objawy (w tym pacjentom zawiezionym do szpitala) czy kontroli zakażeń w środowiskach, w których wykryto nosiciela koronawirusa. Badanie testami jest także przeprowadzane w sytuacjach, w których istnieją uzasadnione obawy o możliwość zakażenia innych osób czy też dla wyjaśnienia, czy w jakiejś społeczności są osoby zakażone lub gdy zgłaszająca się osoba zostanie zakwalifikowana do przeprowadzenia testu.
Kontrola i powstrzymywanie epidemii obecnymi metodami może w znacznym stopniu ograniczać transmisję groźnego wirusa, zwłaszcza w społecznościach czy społeczeństwach kierujących się poczuciem odpowiedzialności, przyjmujących dyscyplinę konieczną ze zrozumieniem i uznaniem jej za oczywistą metodę samoobrony. Mimo wszystko jednak jest niewystarczająca, co widać z rosnących liczb zakażeń i zgonów.
E p i d e m i a w P o l s c e przebiega stosunkowo łagodnie w porównaniu z innymi krajami, gdyby porównywać statystyki zakażeń, zgonów i ozdrowień podawane przez rządy. Polskie Ministerstwo Zdrowia codziennie je ogłasza w Internecie.
A zagrożenie jest nadal duże, gdyż nie wiadomo, kto jest nosicielem wirusa − oprócz już zdiagnozowanych testem i chorych leczonych, jest bardzo wiele osób, które nie były badane testem.
Pośród ludności są też osoby po kwarantannach i ozdrowieńcy.
Nie ma też pewności, czy osoby, które samoistnie się wyleczyły siłami obronnymi organizmu bądź pokonały chorobę z pomocą medyczną w szpitalach − nabyły trwałą odporność na SARS-CoV-2. Tę wątpliwość potwierdza WHO, które poinformowało, że: dotąd nie ma żadnych dowodów na to, by przebycie COVID-19 uzbrajało ludzi w trwałą odporność na zakażenie koronawirusem
A ujemne wyniki testów, tj. potwierdzające, że badany nie uległ zakażeniu, mogą być zaraz po diagnozie nieaktualne (zakazić się można po wykonanym teście, gdy jest mimo środków ostrożności zagrożenie kontaktem z nosicielem wirusa nieświadomym swego stanu). Takie ryzyko istnieje. Jednak trzeba zauważyć, że testowanie jest metodą wielce pomocną w wykrywaniu potencjalnych ognisk epidemii, które de facto zawsze biorą początek od jednej zakażonej osoby, a rozwijają się wraz z zakażaniem innych osób.
O s ł a n i a n i e u s t i n o s a. Stosowanie maseczek, chust, osłon, które obowiązuje w Polsce od 16 kwietnia, jest niestety wielce problematyczne, choć może ograniczać w jakimś stopniu rozprzestrzenianie wirusa, zresztą najpewniej pod warunkiem, że każdy dba o osłanianie ust i nosa w przestrzeni publicznej.
Ryzykowne, nieodpowiedzialne, a także egoistyczne, jak podkreśla nie bez racji i często prof. Łukasz Szumowski, aktualnie polski minister zdrowia, jest w ogóle niezakrywanie ust i nosa.
Z obserwacji w Internecie czy też na żywo wynika, że noszenie jakiejkolwiek maseczki okazuje się jednak niedogodne, bowiem zwłaszcza starsze osoby skarżą się na odczuwanie duszności. W rezultacie odruchowo je zsuwają.
Sama niejednokrotnie zdumiewałam się, gdy kasjerki w pobliskim sklepie miały maseczki li tylko na ustach − ich sterczące nosy aż się podmawiały o wirusowego intruza (grypowego czy innego), gdy kaszlący klient odsłaniał usta i nos, by posłużyć się chusteczką.
Niektórzy, lecz nieliczni, traktują maseczki jak obiekt dodatkowy stroju, gotowy do użycia w razie jakiejś uwagi czy interwencji, na którą zareagują najpewniej pokrętnym usprawiedliwieniem.
Z a c h o w a n i e d y s t a n s u. Nie jest przestrzegane przez wszystkich. Można to zaobserwować w przestrzeni publicznej, mimo że nieustannie przypominane jako konieczne (nadal obowiązuje, podobnie jak zakaz zgromadzeń w miejscach publicznych, mimo że 18 maja wprowadzono kolejne zniesienia zakazów, wiążąc je z określonymi wymaganiami sanitarnymi, dotyczące otwarcia kawiarń, restauracji, salonów fryzjerskich i urody).
Tymczasem niechciane skutki w zdrowiu i inne niesubordynacji nie dotykają wyłącznie osób nie stosujących się do zaleceń, lecz mogą zagrozić wszystkim, z otoczenia. Można z tego powodu jedynie ubolewać, że nie wszyscy jednak mają na uwadze pożądany dobrostan własny i innych osób. Poza wszystkim jest to świadectwo niskiego poziomu kultury osobistej i innych niedostatków nieodpowiedzialnie (egoistycznie czy szarżujących nieuzasadnionymi sytuacją faktyczną poglądami) zachowujących się osób.
K w a r a n t a n n a d o m o w a administracyjna osób zakażonych wraz z domownikami nie zakażonymi jest co najmniej dyskusyjna.
A kwarantanna z zalecenia „zostań w domu” (obecnie uwarunkowana zaleceniem Ministerstwa Zdrowia: „jeśli tylko możesz”) wprawdzie znacząco może ograniczać transmisję wirusa i zmniejszyć ryzyko zakażenia, ma jednak mankamenty zarówno epidemiologiczne (gdy jeden z członków rodziny, współmieszkaniec pracuje w instytucji działającej ciągle, dojeżdża do pracy środkami komunikacji publicznej itp.), jak i ekonomiczne czy psychologiczne, gdy trwa długo.
Niestety, takie są warunki, gdy nie ma miejsc na oddzielną kwarantannę. A nadto trzeba wielkiej pomocy służbom medycznym także ze strony sponsorów i w ramach akcji społecznych, w które również, co warto podkreślić, angażują się online artyści (de facto tracący podczas pandemii możliwości działania, w tym zaś − otrzymywania honorariów za występy, gdy przestrzeń publiczna jest zamknięta) .
Nawet bardzo bogate kraje nie mają rozwiązań adekwatnych do potrzeb, a w niektórych w ogóle się nie leczy osób mających więcej niż 60 lat.
Wiele jest zatem dowodów na to, które unaoczniła pandemia SARS-CoV-2, jak było dotąd i jak nadal traktowane jest w planach bezpieczeństwa poszczególnych krajów rozwiązywanie zagrożeń epidemicznych na wielką skalę czy związanych z kataklizmami.
Obecnie niepokoi dynamika wzrostu liczby zakażeń na Śląsku, a zwłaszcza w województwie śląskim, które w Polsce pośród wszystkich województw jest najbardziej dotknięte epidemią.
Walka z pandemią chłonie nadal ogromne koszty ludzkie i ekonomiczne. Mimo wielu wysiłków WHO i poszczególnych państw, a zwłaszcza służb medycznych, sanitarnych i zaangażowania ludzi nauki, a także zorganizowanych czy indywidualnych sponsorów finansujących liczne konieczne i pilne przedsięwzięcia pomocowe.
Zagrożona epidemicznym koronawirusem ludność wszystkich krajów, poddana nakazom, zakazom, a wykazująca przeważnie, czyli najpowszechniej, solidarne postawy w walce z rozprzestrzenianiem wirusa i o ochronę własnego zdrowia i życia, ma wyjątkowo ważną rolę. Tak wiele bowiem zależy od postaw każdego człowieka podczas pandemii − od respektowania decyzji rządów poszczególnych krajów (norm prawnych obowiązujących podczas epidemii, wprowadzanych zasad bezpieczeństwa drogą aktów prawnych) i honorowanych przez rządy zaleceń WHO.
Dramatyczna sytuacja w bardzo biednych krajach. Tamtejsze warunki sanitarne obrazują zatrważające statystyki: 40% mieszkańców tych krajów nie ma dostępu do wody bieżącej, tak więc nie może nawet spełnić minimalnego warunku profilaktyki antypandemicznej − zalecanego częstego mycia rąk. Głód dziesiątkuje ludność (wycieńczone organizmy nie są w stanie pokonać chorób), a umieralność dzieci jest tam bardzo wysoka. System opieki medycznej jest w wielu z tych krajów słaby, a w chwili obecnej jeszcze mniej dostępny dla ludności przez wzgląd na rygory sanitarne bezpieczeństwa zdrowotnego, w tym np. izolację. W tych regionach śmiertelność dzieci, najbardziej bezbronnych ofiar tej sytuacji, może sięgać 6 tys. dziennie. To największa klęska humanitarna. Niewyobrażalna. Niewątpliwie COVID-19 może pogłębić ten dramat zwiększeniem czarnych statystyk, o czym alarmuje UNICEF.
Światowa Organizacja Zdrowia WHO uzyskała wsparcie Fundacji Narodów Zjednoczonych i szwajcarskiej Fundacji Filantropii. Na walkę z pandemią COVID-19 utworzono Fundusz Solidarności Reakcji COVID-19.
„Jesteśmy w krytycznym punkcie globalnej reakcji na COVID-19 − potrzebujemy wszystkich, aby zaangażować się w ten ogromny wysiłek na rzecz bezpieczeństwa świata.
Nie możemy zignorować faktu, że jest to naprawdę globalny problem − który wymaga prawdziwie globalnych rozwiązań.
Argumenty za globalną współpracą nie mogą być jaśniejsze − dotyczy to społeczności na całym świecie, a ludzie chcą wnieść swój wkład. Ten nowy fundusz stworzy przestrzeń dla ludzi na całym świecie, aby wspólnie walczyć z tym wirusem” − apelował, objaśniał podczas briefingu Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyr. generalny WHO.
(Do artykułu na temat utworzonego funduszu zamieszczam link pod niniejszą publikacją).
O aspektach prawnych i mentalnych wymagających zmian i dostosowań. Zdaję sobie sprawę, że do metody opanowywania pierwszego ogniska epidemii z interwencyjną pomocą międzynarodową niezbędne byłyby odpowiednie nowelizacje czy nowe regulacje prawne, porozumienia, zmiany postaw ludzi i kierujących państwami.
Profilaktyka i możliwości wyboru metody powszechnego testowania ludności w pierwszym ognisku epidemii są na wyciągnięcie ręki, można je dostosować do istniejących lub rozszerzyć.
Zmiana na efektywne i szybkie powstrzymanie emisji niebezpiecznego, silnie zakaźnego wirusa w regionie, w którym wywołał epidemię, to szansa dla wszystkich na świat rozumnie zorganizowany, humanitarny, bezpieczniejszy, umiejętnie zarządzający wszystkimi swoimi zdobyczami: moralnymi, nauki, dorobkiem kultury i gospodarczym. Szansa na świat skutecznie pokonujący zagrożenia, minimalizujący koszty ludzkie i inne.
Postulując ideę − innowację organizowania powszechnego testu w miejscu wybuchu nowej epidemii nieznanego, silnie zakaźnego, groźnego, śmiercionośnego dla ludzi wirusa wraz z podaną argumentacją za nią przemawiającą, zachęcam do pochylenia się nad nią zarówno gremia stanowiące normy prawne, jak i te, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo publiczne, w tym za zwalczanie zagrożeń chorobami wirusowymi − Stefania Golenia Pruszyńska
Tę ideę − innowację, czyli powszechne testowanie jako metodę rozwiązywania problemów zagrożenia epidemicznego w zarodku sformułowałam, rozgoryczona przeniesieniem epidemii z Chin do wielu krajów świata, co wywołało pandemię z jej dramatyzmem.
Gwarantem takiego każdorazowo efektywnego scenariusza realizacyjnego byłaby konieczna w dobie globalizmu − dobrze zorganizowana współpraca międzynarodowa, znajdująca wyraz w stworzonym specjalnym międzynarodowym profesjonalnym zespole szybkiego reagowania, dobrze wyposażonym, skupiającym odpowiednio liczne kadry medyczne, naukowe, pomocowe i inne niezbędne do współdziałania z kadrami każdego kraju, zaangażowanymi w walce z nowo powstałym epidemicznym zagrożeniem.
Resume: To docelowo moja wizja świata wolnego od zagrożeń epidemiami przeradzającymi się w pandemie. Wizja świata zorganizowanego, zdolnego w międzynarodowym, ścisłym współdziałaniu pokonać każde wyzwanie związane z bezpieczeństwem ludzi, w tym zwłaszcza epidemicznym. Wizja, w której ludzie nie byliby bezbronni i narażeni na zagrożenie zdrowia i życia i wiele innych skutków koniecznej samoobrony jak w obecnej dobie − pandemii koronawirusa. Ważne, by taka wizja świata stała się celem starań i inicjatyw wszystkich gremiów i osób odpowiedzialnych za stan bezpieczeństwa ludzi na całym świecie. I znalazła w każdym obywatelu wielonarodowego świata − sprzymierzeńca. Wierzę, że jest to możliwe.
Stefania Golenia Pruszyńska
Grafika: Entro, Stefania Pruszyńska
Obraz graf.: Entro 1, Stefania Pruszyńska
Wszelkie prawa zastrzeżone
(Publikacja zaktualizowana).