W pięknym Dniu 3 Maja, w wieczornym magazynie politycznym TVN24 obejrzałem i wysłuchałem podniosłej rozmowy Najwybitniejszych Polaków omawiających, a jakże, sprawę nowej Konstytucji RP. W dyskusji wystąpili przedstawiciele wszystkich, uznawanych dzisiaj za cywilizowane, stron teatru politycznego: z lewa siedział Marszałek Borowski, z prawa Marszałek Dorn, a pośrodku, naturalnie, najwybitniejszy intelektualista Centrum, doktor nauk politycznych, rektor, poseł Jarosław Gowin.
Nie ma nic piękniejszego niż zgoda i porozumienie wśród Polaków, a już w szczególności, kiedy rzecz dotyczy samej zasady praw i wolności obywatelskich, tj. Konstytucji. Na dodatek zgodę i harmonię okazali Panowie Posłowie w sprawie najbardziej delikatnej i kontrowersyjnej, jaką jest sprawa ordynacji wyborczej do Sejmu. Okazuje się, że zarówno od prawa do lewa, jak i od lewa do prawa istnieje już pełny consensus: wszyscy zgadzają się na ordynację mieszaną, to znaczy – pardon – proporcjonalną czyli, inaczej mówiąc jednomandatową na wzór niemiecki. Zresztą, jak błyskotliwie zauważył dr Gowin: jak zwał, tak zwał, nie chodzi o to, jak się to nazywa, ważne, żeby była jak ulał i satysfakcjonowała wszystkie wysokie i konkurujące strony.
Napisałem widziałem uśmiechniętego Dorna, bo widać było, że ten oryginalny i przemyślny pomysł sprawia Marszałkowi wielką satysfakcję. Marszałek Dorn nie miał ostatnio zbyt wielu powodów do osobistego zadowolenia: jego dwaj bliźniacy jakoś przestali doceniać wartość jego usług i dowcipu politycznego i odstawili Pana Marszałka do lodówki, z której, na ogół, nie jest tak łatwo wyleźć. I oto właśnie spełnia się sen Marszałka Dorna o ordynacji większościowej, jednomandatowej, a jednocześnie doskonale proporcjonalnej (żeby nikogo nie urazić), a w której liderzy partyjni będą mogli robić, co im się podoba, stwarzając publice wrażenie, że ona kogoś wybiera, a jeszcze, na dodatek, jednomandatowo! Z pomysłem tego cudownego PANACEUM Pan Marszałek Dorn wystąpił już co najmniej 7 lat temu, kiedy o marszałkowstwie nawet mu się nie śniło i był tylko skromnym posłem Dornem ząbkującej nowej partii politycznej. Co ciekawsze, już wtedy, aby przetrzeć szlaki swojemu dziecku konstytucyjnemu, przygotował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, w którym wykazywał, czarno na białym, że ordynacja tzw. proporcjonalna w systemie d’Hondta wcale proporcjonalna nie jest, ale właśnie jest jak najbardziej dysproporcjonalna, a przez to sprzeczna z Konstytucją. A siła jego perswazji była tak wielka, że pod wnioskiem podpisali się wszyscy jego przyjaciele polityczni, a nawet najwięksi przeciwnicy, jak Bronisław Geremek czy Władysław Frasyniuk.
No cóż, jak to w polityce najczęściej bywa, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc kiedy Ludwik Dorn, pomimo tych sprzeczności konstytucyjnych jednak wszedł do Sejmu, a potem nawet został Marszałkiem, to te wady konstytucyjne obowiązującej ordynacji przestały mu doskwierać i nie wspominał o nich więcej. Co innego dzisiaj: dzisiaj Marszałek Dorn lewituje – niczym zatrzymane w locie jabłuszko – pomiędzy jabłonką a ziemią, i jakiś wkład jednomandatowyw ordynację najbardziej nawet idealnie proporcjonalną – byłby całkiem na rękę. Któż bowiem może przewidzieć, dokąd go zaprowadzi jego poczucie humoru i skłonność do błyskotliwych bonmotów, które niektórym mogą pójść w pięty?!
Ponieważ mam do Pana Marszałka słabość i nieodwzajemnioną sympatię, więc chciałbym Go przestrzec przed takim rachubami. Wielu już na takich kombinacjach z przelicznikami i poprawkami się przejechało. Pominę już profesora Geremka czy Władysława Frasyniuka, ale przypomnę jak to było np. z Berlusconim! No, Berlusconi, podobno jeden z najbogatszych ludzi na świecie, jakoś zawsze na cztery łapy spadnie, ale Pan Marszałek przecież groszem nie śmierdzi! Zaglądam na jego oświadczenie majątkowe i co tam widzimy? Środki pieniężne w walucie polskiej – NIE POSIADAM; środki pieniężne zgromadzone w walucie obcej – NIE POSIADAM; papiery wartościowe – NIE POSIADAM!Krótko mówiąc, Pan Marszałek jest bidny jak mysz kościelna. Ma wprawdzie dom i mieszkanie własnościowe, ale przecież na nich już wiele się nie zbuduje, nieprawdaż? Najskromniejsze przyjęcie kosztuje dzisiaj kilka kawałków, a co dopiero wybory!
Wszystko to są jednak ewentualne zmartwienia Marszałka Dorna, a ponieważ jest to człowiek wszechstronnie utalentowany i bardzo zaradny, to jakoś sobie radę da. Gorzej przedstawia się sprawa z nami wszystkimi, którzy chcielibyśmy mieć wreszcie przyzwoitą, przejrzystą i kontrolowaną przez obywateli reprezentację polityczną. Z naszego punktu widzenia pomysł pp. Dorna, Borowskiego, Gowina i Ska idzie w zupełnie przeciwnym kierunku. Oznacza jeszcze bardziej nieprzejrzystą, jeszcze bardziej upartyjnioną i niekontrolowaną scenę polityczną, niż to ma miejsce do tej pory, a pod pozorem jednomandatowościdaje partyjnym bonzom jeszcze większą swobodę w kształtowaniu sceny politycznej niż ordynacje dotychczasowe.
Co więcej, pomysł Dorna nie oznacza postępu w żadnym kierunku. Nie prowadzi on do stabilizacji sceny i solidności sceny politycznej, ponieważ wszędzie tam, gdzie zostały zastosowane ordynacje mieszane (jak zwał, tak zwał– by posłużyć się określeniem dra Gowina), mamy nietrwałe, koalicyjne, podzielone rządy. Ukraińcy ostatnio zrezygnowali z tego pomysłu i przeszli na wybory w jednym okręgu wyborczym i wyłącznie z list partyjnych. Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Węgry, w których zastosowano podobne rozwiązania, mają wszystkie te same problemy. W styczniu 2003 wystąpił w niemieckim Bundestagu dr Michael Rogowsky, prezydent wielkiej organizacji przemysłowców Bundesverband der Deutschen Industrie, i oskarżył niemiecki system wyborczy jako przyczynę stagnacji gospodarczej w Niemczech i domagał się wprowadzenia systemu brytyjskiego.
Wreszcie zapytać wypada, czy Jaśnie Oświeceni Marszałkowie i Posłowie nie uważają przypadkiem, że wypada też zapytać, co o tej sprawie myślą obywatele Rzeczypospolitej? Pan Marszałek Dorn, w tym swoim nowym wcieleniu suspensji politycznej, objawił się jako bloger i dzieli się z publiką swoimi przemyśleniami w internetowym Salonie24. Uczy nas tam, czym jest, a czym nie jest prawdziwy patriotyzm. Zadałem Mu tam pytanie, czy jeśli Marszałek Sejmu chowa do szuflady podpisy ponad 750 tysięcy obywateli polskich, którzy domagają się referendum w sprawie ordynacji wyborczej, to czy takie zachowanie jest przejawem nowej, wyższej formy patriotyzmu? Moje pytanie podtrzymali i poparli inni intenauci.
Pan Marszałek (podobnie jak i Jego Poprzednik – Marszałek Borowski, podobnie, jak i Jego Następca, Marszałek Komorowski i inni) wyniośle milczy. Co mi przypomina mojego kota, którego uszy otwierają się tylko wtedy, gdy do miski wkładane jest mięsko. Poza tym jest głuchy jak pień. I to jest właśnie ta zasadnicza różnica pomiędzy posłami wybieranymi w jednomandatowych okręgach wyborczych (aczkolwiek nie w procedurze Marszałka Dorna, tylko naprawdę!) a posłami w tzw. wyborach proporcjonalnych. Nam, Drodzy Panowie Marszałkowie, wystarczy doświadczeń mijającego właśnie dwudziestolecia. Całkowicie wystarczy.
Jerzy Przystawa
Wrocław, 5 maja 2008